PolskaCo myślą artyści o bitwie o warszawskie KDT?

Co myślą artyści o bitwie o warszawskie KDT?

Krzyki, szarpanina i gaz łzawiący - takie dantejskie sceny rozgrywały się pod Kupieckimi Domami Towarowymi dwa tygodnie temu. To było prawdziwe pole bitwy w samym centrum stolicy. Teraz miejsce handlu zajmie kultura wysoka, a kupców - artyści. Tam, gdzie dotychczas stała kupiecka hala powstanie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Co czuli warszawscy artyści, gdy obserwowali "bitwę o KDT"? Czy sympatyzują z kupcami? Jak przyznają, to wydarzenie jest dla nich ważne i może być twórczo inspirujące.

Co myślą artyści o bitwie o warszawskie KDT?
Źródło zdjęć: © PAP

05.08.2009 | aktual.: 05.08.2009 10:03

Jeśli miasto ostatecznie dogada się ze szwajcarskim architektem Christianem Kerezem, którego projekt zwyciężył w konkursie, w miejscu dawnych hal stanie potężny dwupoziomowy gmach z ekspresyjnie ukształtowanym dachem. To całkowicie przekształci tę przestrzeń. Budowa MSN ma ruszyć w 2011 roku.

Joanna Rajkowska, autorka słynnej Palmy na warszawskim rondzie de Gaulle'a regularną bitwę broniących swoich miejsc pracy handlarzy z ochroniarzami i setką policjantów, obserwowała z zażenowaniem połączonym z fascynacją. - Czułam zakłopotanie, że nie mam języka, żeby opisać to wydarzenie i nie jestem w stanie zdefiniować grup ludzi, które były aktorami tego konfliktu – mówi artystka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Autorka rzeźb-instalacji Monika Sosnowska przyznaje, że do pewnego stopnia sympatyzuje z kupcami. - Państwo powinno prowadzić politykę bardziej sprzyjającą małym przedsiębiorcom. Kupcy nie mieli jednak racji walcząc o KDT, chcieli zbyt wiele – mówi Wirtualnej Polsce Sosnowska. Jej dzieła były wystawiane m.in. w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, galeriach w Bazylei i w Wiedniu. W roku 2007 reprezentowała Polskę na 52. Biennale w Wenecji.

Jak mówi Sosnowska, dotychczas miasto wspierało duże korporacje, które stopniowo wypierały drobną przedsiębiorczość z centrum Warszawy. Taka polityka budziła jej sprzeciw. Jednak postawa kupców, którzy bezprawnie zajmowali halę i wypowiedzieli wojnę chcącym ich eksmitować ochroniarzom i policji, także nie była właściwa. - Kupcy chcieli stać się uprzywilejowaną grupą. Natomiast zmiana powinna dotyczyć wszystkich – podkreśla Sosnowska.

"Ginące targowiska" inspirują

„Ginące targowiska” takie jak KDT, zdaniem Sosnowskiej, mogą być jednak twórczo inspirujące. Artystka stworzyła w ostatnim czasie pracę, którą oddała hołd warszawskiemu Stadionowi X-lecia, który tak jak kupiecka hala z pl. Defilad, wkrótce całkowicie przestanie istnieć w związku z budową Stadionu Narodowego na Euro 2012. Jej rzeźba zatytułowana „Stragan” stanęła przed wrocławskim domem handlowym Renoma. Jak mówi, jest „pomnikiem małej przedsiębiorczości”.

- Przewrotnie moja rzeźba jest swego rodzaju pomnikiem, ale pomnikiem czegoś, co wydaje się mało istotne, co nie dla wszystkich jest przedmiotem do dumy, o czym niektórzy chcieliby szybko zapomnieć – okresu transformacji państwa socjalistycznego w państwo kapitalistyczne. Mała przedsiębiorczość powoli zanika i ustępuje miejsca bardziej zorganizowanym, potężniejszym formom handlu – tłumaczy ideę pracy artystka.

- „Stragan” jest kopią jednego ze straganów ze Stadionu X-lecia, ale tak naprawdę mógłby być kopią niejednego ze straganów, jakich do niedawna pełno było w całej Polsce. Targowisko to powoli znika, dlatego mój stragan jest również w formie nieaktywnej, już się z niego nie sprzedaje, pozostały tylko złożone stoły i puste półki. Usytuowany jest jakby trochę przypadkowo na trawniku, jakby tam po prostu pozostał zapomniany przez kilkanaście lat, a w międzyczasie wszystko dookoła się zmieniało – mówi Sosnowska.

Jak podkreśla artystka w centrum stolicy nie powinien znajdować się wyłącznie handel. - Paradoksalnie w poprzedniej, "gorszej epoce" udało się postawić w centrum miasta Pałac Kultury i Nauki. Wydaje mi się, że już czas abyśmy bardziej świadomie spojrzeli na rozwijający się u nas kapitalizm i zastanowili się nad naszymi potrzebami, bo chyba nie chcemy tylko zaspokajać swoich potrzeb materialnych, dlatego Muzeum Sztuki Nowoczesnej powinno stanąć w centrum miasta – mówi z przekonaniem. Podobnego zdania jest Rajkowska. - Miasto, przestrzeń miejska, to obszar, który powinien należeć do ludzi, o którym każdy może powiedzieć - to jest moja przestrzeń, mogę ją kształtować jak chcę, mogę sprawić, że będzie aktywna – mówi. - Korporacje komercjalizują miejską przestrzeń, odbierają ją ludziom. W efekcie miasto staje się martwym tworem, miejscem handlowej i politycznej rozgrywki. My nawet nie zdajemy sobie sprawy jak głęboki wywiera to wpływ na nasze zachowania, jak przekształca powoli nas samych – tłumaczy artystka.

"Bitwa o KDT" wyzwaniem dla artystów

Jej zdaniem „bitwę o KDT” należałby poddać gruntownej analizie, by zrozumieć, co doprowadziło kupców do takiej desperacji. - To wydarzenie jest ważne, ponieważ nie rozumiemy go do końca, ani my – artyści, ani politycy, ani socjologowie. Dlatego jest inspirujące. Blaszak będzie cieniem muzeum, bez wątpliwości. I trzeba będzie jakoś się z tym uporać – mówi. Czy stworzy dzieło inspirowane wydarzeniami pod KDT? Na razie ma zrealizować projekt w centrum Poznania - chce zamienić w minaret komin starej papierni. Nowy projekt, który ma kosztować ponad pół miliona złotych, zdążył już wywołać niemałe kontrowersje.

- Artyści powinni teraz zająć się tym konfliktem i przede wszystkim starać się zrozumieć jego naturę. Pytanie kupców jest kluczowe: kto ma prawo decydować o funkcji i estetyce danego fragmentu miasta? – mówi Rajkowska. To pytanie towarzyszyło jej "Dotleniaczowi". Sztuczny staw wkomponowany w trawnik miejski, obsadzony krzewami ozdobnymi i nenufarami, zaopatrzony w specjalne urządzenia ozonujące powietrze i wytwarzające mgłę istniał na warszawskim pl. Grzybowskim rok. Jego zadaniem, w zamyśle artystki, miała być integracja lokalnej społeczności wokół tej enklawy czystego powietrza. Cel ten został osiągnięty – okoliczni mieszkańcy pokochali "Dotleniacz", miejsce było odwiedzane tłumnie także przez ludzi z innych części miasta. Kiedy miasto zamknęło obiekt i rozpisało konkurs na zagospodarowanie pl. Grzybowskiego, mieszkańcy postanowili walczyć o swoją wizję tego miejsca. Dziś projekt zakłada budowę oczka wodnego, podobnego do tego z projektu Rajkowskiej, choć już bez jej udziału. - Władze Warszawy wciąż nie są
gotowe, żeby zaprosić artystów do pracy nad wizją miasta – ubolewa artystka.

Zamiast "blaszaka" - tymczasowa "hala sztuki"

Ponieważ budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej ma ruszyć dopiero za dwa lata, władze MSN proponują, by w czasie, jaki pozostał do rozpoczęcia prac, w okolicach dawnego KDT stał tymczasowy pawilon wystawienniczy. Obiekt miałby promować najnowsze inwestycje planowane w stolicy, w tym przede wszystkim koncepcje zabudowy pl. Defilad. Projekt MSN, który został przedstawiony władzom miasta, zakłada umieszczenie tymczasowej „hali sztuki” na platformie nad dawną trybuną honorową.

Wzorem dla obiektu ma być słynny berliński Infobox, który stał w latach 1995-2001 w miejscu przebudowy Placu Poczdamskiego. Wewnątrz czerwonego budynku znajdowały się przestrzenie wystawowe z salą do prelekcji i kawiarnią. Za niewielką opłatą turyści mogli też z tarasu widokowego podziwiać największy europejski plac budowy. Infobox był bardzo popularny wśród turystów odwiedzających niemiecką stolicę.

- Zależy nam, by był to obiekt eksperymentalny, tani, wykonany z niekonwencjonalnych materiałów. Niskie koszty pozwalałyby artystom się wyszaleć. Mogliby wówczas stworzyć coś zupełnie odlotowego – mówi Wirtualnej Polsce Marcel Andino Velez z Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Według jego szacunków budowa tymczasowej „hali sztuki” zamknęłaby się w 200-300 tys. zł.

Muzeum proponuje, by projekt „hali sztuki” został wyłoniony w ramach konkursu dla młodych architektów. Stowarzyszenie Architektów Polskich wstępnie zaaprobowało pomysł. - Na całym świecie takie projekty tymczasowych obiektów są bardzo kuszące. Pokazaliśmy miastu przykład takiego pawilonu w Londynie, który co roku jest budowany latem przy galerii Serpentine. Projektują go wybitni artyści i architekci z całego świata. Budynek służy różnego rodzaju programom edukacyjnym, bądź ma charakter czysto dekoracyjny, efemeryczny. W tym roku pawilon zaprojektowany przez Kazuyo Sejima i Ryue Nishizawa z uznanej japońskiej grupy architektów SANAA to konstrukcja z aluminium, która niczym chmura dymu unosi się wśród drzew – mówi Velez.

Miasto nie mówi "nie” projektowi MSN. Rozmowy w tej sprawie mają ruszyć jesienią.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)