Co Kaczyński powiedział rosyjskim prokuratorom?
Ponad trzy godziny zeznawał we wtorek w prokuraturze szef PiS Jarosław Kaczyński (61 l.) w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Odpowiadał na pytania polskich, ale także rosyjskich prokuratorów. Rosjanie w swoich przysłanych pocztą pytaniach chcieli się od szefa PiS dowiedzieć m.in. po co prezydent Lech Kaczyński (61 l.) w ogóle leciał do Katynia i czy Jarosław Kaczyński wystąpi o odszkodowanie za tragiczną śmierć brata.
- To było przesłuchanie, jakiego można było się spodziewać - tylko tyle Jarosław Kaczyński miał do powiedzenia dziennikarzom po wyjściu z prokuratury. Ani on, ani jego pełnomocnicy nie chcieli ujawnić, jakie padły pytania, ani jakie były na nie odpowiedzi. Pełnomocnicy powiedzieli tylko, że przesłuchanie było wyczerpujące, ale „w przyjaznej atmosferze”, która umożliwiła Kaczyńskiemu swobodę wypowiedzi.
Przesłuchanie szefa PiS podzielone było na dwie części: osobno pytali go polscy prokuratorzy na potrzeby naszego śledztwa, a osobno odpowiadał na pytania przekazane przez Rosjan. "Fakt" dowiedział się, że rosyjscy śledczy chcieli na przykład usłyszeć od Jarosława Kaczyńskiego, po co prezydent leciał 10 kwietnia do Katynia, i o czym bracia rozmawiali tuż przed katastrofą przez satelitarny telefon z pokładu. Interesowało ich też to, czy szef PiS będzie ubiegał się o odszkodowanie.
– Nie będzie żadnych roszczeń – zapewnił nas mecenas Rafał Rogalski, jeden z pełnomocników szefa Prawa i Sprawiedliwości.
Jak ustalił dziennik, nasi prokuratorzy pytali prezesa m.in. o to, jak wyglądały przygotowania do wylotu. Jarosław Kaczyński zeznał, że rozważał wylot, ale nie poleciał do Katynia ze względu na ciężką chorobę matki – bracia dzielili się opieką w szpitalu i zawsze jeden z nich zostawał w stolicy. Dodał też, że Kancelaria Prezydenta rozważała kilka środków dojazdu delegacji na uroczystości: przejazd pociągiem, lot tupolewem lub jakiem.
Śledczy zapytali także o jego satelitarną rozmowę z prezydentem tuż przed katastrofą. Jarosław Kaczyński zeznał, że w ogóle nie rozmawiali z bratem o pogodzie w Smoleńsku czy warunkach lądowania samolotu, a jedynie o stanie zdrowia ich mamy. Szczególnie trudne dla szefa PiS były ostatnie pytania śledczych – opowiadał o tym wszystkim, co miało miejsce już po katastrofie: jak identyfikował i żegnał w smoleńskim lesie tragicznie zmarłego brata.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Rozjechał mnie pijany listonosz