Koronawirus. Duża liczba zgonów się utrzyma? Eksperci zaniepokojeni
We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 605 nowych zarażeniach koronawirusem. Niestety na COVID-19 zmarły aż 24 osoby. - To efekt sierpniowej fali zachorowań - mówi nam dr Paweł Grzesiowski.
Prawie dwukrotnie więcej przypadków zarażenia koronawirusem niż w poniedziałek ogłosiło Ministerstwo Zdrowia. Lekarze nie mają wątpliwości, że to normalny wzrost, który następuje po weekendzie.
- W weekendy robimy mniej badań, ten spadek dotyczy także poniedziałku, bo wtedy są publikowane wyniki z niedzieli. Teraz następuje odbicie. Nie chcę spekulować, ile nowych przypadków będzie jutro czy pojutrze, ale spodziewam się zbliżonego wyniku do dzisiejszego - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Pytany o to dlaczego, największa liczba zachorowań utrzymuje się w tych samych trzech województwach, dr Dzieciątkowski mówi, że powody są od miesięcy niezmienne. - Warszawa to największa aglomeracja w Polsce, w Małopolsce przyczyną są wesela, a na Śląsku zarażenia dotyczą głównie górników. Obecnie badamy wyłącznie pacjentów objawowych. Bezobjawowi mogą dalej pracować - informuje lekarz.
Na nową metodę badań zwraca też uwagę dr Paweł Grzesiowski, prezes fundacji "Instytut Profilaktyki Zakażeń".
- Dzisiejszy wzrost zgonów to efekt sierpniowej fali zachorowań. Od rekordu zakażeń minęły trzy tygodnie. To czas, w jakim organizm zmaga się z chorobą. W tym wypadku arytmetyka jest niestety nieubłagana. Jeśli jednak okazałoby się, że liczba zgonów utrzyma się lub będzie wzrastać, przy stałej lub malejącej liczbie zachorowań, to problemem będzie nowy system badań, który ma wykrywać tylko pacjentów z objawami koronawirusa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.