PolskaCmentarz w Internecie

Cmentarz w Internecie

Składanie hołdu zmarłym nabrało nowego, zupełnie innego znaczenia. Z Zachodu przyszła do Polski nowa moda – na wspominanie zmarłych w Internecie. Przybywa stron internetowych na których można wirtualnie zapalić świeczkę zmarłemu, wysłać pośmiertny e-mail czy zamieścić filmy z pogrzebu.

Cmentarz w Internecie
Źródło zdjęć: © WP.PL

01.11.2006 | aktual.: 17.06.2008 13:37

Każdy w inny sposób przeżywa śmierć bliskiej osoby. Jedno jest jednak pewne – to co kiedyś było nie do pomyślenia, dziś zdobywa coraz większą popularność. Rodzina i znajomi chcą się dzielić z innymi swoim bólem po stracie najbliższych, ale pragną także zostawić trwalszy ślad po umarłych. Najlepszym i najnowocześniejszym narzędziem do tego jest Internet.

Jak czytamy na stronie serwisu Zaduszki.com – jednego z cmentarzy internetowych, wirtualne mogiły odwiedza prawie pół miliarda Internautów z całego świata. Dlaczego to robią? Prof. dr hab. Wojciech J. Burszta, antropolog kultury uważa, że to fascynujące zjawisko. Ta nowa forma jest wyrażeniem swojej ekspresji i pamięci o wszystkich zmarłych, o których chcemy pamiętać. Zaczynamy żyć równolegle i niesprzecznie w dwóch różnych światach. Opozycja między cyberprzestrzenią a tzw. realem przestaje obowiązywać. Dzięki technologii, przenosimy wszystkie swoje sposoby myślenia i konstruowania rzeczywistości na świat poza fizyczny. To jest swoista soczewka tego kim jesteśmy i kim byliśmy - mówi Burszta.

Serwis Zaduszki.com oferuje różne formy upamiętnienia zmarłych. Można np. zamieścić film nakręcony za życia zmarłego lub zapalić w jego intencji symboliczną świeczkę. Choć założenie konta na stronie jest bezpłatne, to za tę usługę trzeba zapłacić. Za złotówkę można wykupić świeczkę, która wypali się po tygodniu, za pięć złotych będzie palić się miesiąc, a za dziesięć - pół roku. Antropolg akcentuje, że zapalanie świec i ich wybór podkreśla nasz emocjonalny stosunek do zmarłych. W ilości palących się zniczy można doszukać się stopniowania - niektórzy mają po kilka świeczek, a inni mają po jednej lub „leżą” w specjalnych wirtualnych alejach przeznaczonych tylko dla wybranych - tłumaczy.

Innym novum jest wysyłanie pośmiertnych maili. Taka usługa umożliwia pożegnanie się z najbliższymi w nietypowy sposób. Wystarczy wskazać listę osób, do których chcemy się wysłać informację po swojej śmierci, a następnie wskazać zaufaną osobę, która powiadomi serwis o naszej śmierci. Informacja, bez względu na wielkość i ilość załączników trafi do wyznaczonych odbiorców.

Nekropolia w sieci

Kolejny serwis Remember.pl przypomina, że żyjemy tak długo jak pamiętają nas inni. Strona – jak piszą o niej jej twórcy – jest Wirtualnym Niebem. „To miejsce, gdzie zatrzymał się czas. To miejsce pamięci, oraz wspomnień ulotnych chwil szczęścia. Niech zamieszkają tacy, jakimi chcemy Ich pamiętać. Bez starości, chorób i cierpienia. Tutaj i w naszych sercach” - czytamy. W Wirtualnym Niebie również możemy zapalić symboliczną świeczkę, a nawet postawić wieniec lub dodać swój komentarz pod sylwetką zmarłego w Księdze Pamięci.

Najbardziej oryginalną i niecodzienną ofertę prezentuje Ecmentarz.pl. Tam oprócz wirtualnych wiązanek i zniczy można wybrać sobie konkretną aleję, w której będzie spoczywał symboliczny nagrobek i zamówić u grafika indywidualny projekt grobu. Na stronie znajdują się także informacje o rzeczywistych miejscach pochówku.

Natomiast na www.epitafium.com można stworzyć pomnik zmarłej osoby i napisać dla niej wiersz. Gdy pięć lat temu zakładaliśmy witrynę wierzyliśmy, że może ona być dla wielu jedyną okazją oddania hołdu zmarłym krewnym lub przyjaciołom. Popularność serwisu pokazała, że ludzie mimo coraz szybciej pędzącego świata chcą mocniej okazywać miłość i przywiązanie do tych co odeszli – mówi Grzegorz Zdonek z Epitafium.com.

Relacja z pogrzebu on-line

O ile wspomniane serwisy pozwalają na wspominanie zmarłego za życia, oglądanie galerii z jego zdjęciami czy wpisywanie się do księgi wspomnień, o tyle niektóre zakłady pogrzebowe oferują na swoich stronach zamieszczanie obszernych relacji zdjęciowych z uroczystości pogrzebowych. Na stronie koszalińskiego zakładu „Wrotniewscy” znajduje się np. alfabetyczny i chronologiczny spis zmarłych. Wpisując nazwisko lub datę zgonu możemy oglądać daną fotogalerię z pogrzebu przez trzynaście miesięcy. Podobne albumy zamiesza na swojej stronie Fotograficzny Serwis Funeralny. Wchodząc na wybraną zakładkę można nawet zagłosować na najlepsze zdjęcie. Najwyżej oceniane znajdują się na Top Liście serwisu. To co w Polsce może dziwić, na Zachodzie jest bardzo popularne. Anglojęzyczne serwisy oferują szeroką gamę usług funeralnych. Pomysłowość firm zajmujących się biznesem cmentarnym nie zna granic. Jedna z
amerykańskich firm – Vidstone proponuje nowatorskie rozwiązania dla tych, którzy chcą w niebanalny sposób uczcić pamięć zmarłych. Jednym z ich produktów jest niewielkich rozmiarów ekran LCD, który montowany jest na cmentarnych nagrobkach. Monitor, zasilany na baterie słoneczne, jest wyposażony w przyciski, za pomocą których można odtworzyć kilkuminutowy wideoklip o zmarłym.

Antropolog podkreśla, że ludzie chcą w ten sposób częściej wracać myślami do zmarłych. Chcemy wspominać najbliższych, których już nie ma wśród nas i zwizualizować tę pamięć. Dawniej zmarli żyli tylko we wspomnieniach i na zdjęciach. Robiono filmy tylko o gwiazdach i byłoby wielkim szokiem zobaczenie zwykłych ludzi na ekranie. Dzisiaj to normalne i nikogo nie bulwersuje. Wszyscy jesteśmy zdokumentalizowani - podkreśla Burszta.

Jezuita, ojciec Wacław Oszajca mówi, że nie widzi nic złego w elektronicznej formie upamiętniania zmarłych. Dodaje jednak, że należy zachować umiar w dziedzinie robienia filmów o zmarłych. Trzeba uważać, żeby nie przekroczyć pewnych granic poszanowania intymności i prywatności ludzkiego życia, aby nie popaść w emocjonalny ekshibicjonizm. Nie powinno się pokazywać tego, co nie powinno być odsłonięte - przestrzega o. Oszajca.

Inną gałęzią przemysłu funeralnego jest sprzedaż oprogramowania służącego do tworzenia we własnym zakresie multimedialnych prezentacji o zmarłym – tak jak robi to inna amerykańska firma na swojej stronie Funeralone.com Oprócz pomagania w tworzeniu stron www o zmarłych i oferuje relacje z pogrzebów na żywo w Internecie. Jak możemy przeczytać na stronie serwisu, dzięki tej usłudze rodziny mogą być razem podczas ceremonii, nawet kiedy dzielą ich tysiące kilometrów.

"Ludzie tego potrzebują"

Prof. Burszta mówi, że spodziewał się rozwinięcia tendencji do wspominania zmarłych w sieci. Dodał, że oprócz zjawiska wirtualnych cmentarzy, bardzo popularną formą jest kupowanie wirtualnych wysp, nieruchomości, ubrań czy samochodów. Z amerykańskiego serwisu Secondlife.com należącego do firmy Linden Lab, korzysta ponad milion użytkowników z całego świata. Aby żyć w wirtualnym świecie, trzeba dysponować wirtualną walutą – lindenami. Można je zdobyć tylko za prawdziwe pieniądze. Sztuczny świat, który zdobywa coraz większą popularność powstał trzy lata temu i przynosi krocie jego właścicielom. Ponadto jest miejscem, bez którego wielu użytkowników nie wyobraża sobie już normalnego życia. To jest kolejny sposób wyrażania ekspresji swoim odczuciom i tworzenia pewnej wspólnoty. Ludzie tego po prostu potrzebują - ocenił Burszta.

Wraz z rozwojem wirtualnych nekropolii, pojawiły się komentarze, że powstały one z myślą o osobach leniwych, które nie mają czasu, lub nie chce im się odwiedzać prawdziwych miejsc pochówku. Z tezą, że te miejsca zostały stworzone dla ludzi chcących zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia, nie zgadza się prof. Burszta. Nie widać, aby nastąpił jakiś kryzys w obchodzeniu dnia Wszystkich Świętych. Cybercmentarze służą wyrażaniu swojej pamięci w sposób, w który nie da się tego zrobić tradycyjnie. Mamy do czynienia z całą paletą różnych form multimedialnych, które nie mieszczą się na zwykłym nagrobku. Czy leniwym chciałoby się zamieszczać obszerne fotogalerie czy notki biograficzne? Nie sądzę - komentuje prof. Burszta.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)