Clinton: niewierność była "straszliwym błędem moralnym"
Były prezydent USA Bill Clinton nazwał
swą niewierność małżeńską "straszliwym błędem moralnym", przez
który, po ujawnieniu go pani Hillary Clinton, pogrążył się "w
niełasce" - podała agencja AP.
Wyznanie takie zawarte jest w telewizyjnym wywiadzie Clintona dla sieci CBS, który zostanie nadany w najbliższą niedzielę w popularnym programie "60 Minutes". CBS udostępniła wcześniej niektóre fragmenty wywiadu.
Na pytanie, dlaczego popełnił cudzołóstwo ze stażystką Białego Domu Monicą Lewinsky, były prezydent USA odpowiedział: "Z najgorszego z możliwych powodu. Po prostu dlatego, że mogłem popełnić". "Myślę, że jest to moralnie najmniej nadający się do obrony powód zrobienia czegokolwiek" - dodał.
Podkreślił też, że kryzys rodzinny na tym tle przezwyciężał w toku rozmów i wzajemnego wspierania się z żoną Hillary Rodham Clinton i córką Chelsea. "Robiliśmy to razem. Robiliśmy indywidualnie. Sprawiliśmy, że rodzina zaczęła funkcjonować" - powiedział.
Clinton zaznaczył, że nigdy nie zamierzał zrezygnować z funkcji prezydenta, a swą walkę przeciwko "nadużyciu władzy", jakim był proces impeachmentu, nazwał "honorową". "Stanąłem do walki i odparłem zarzuty. Nie uważam[procesu]_ za hańbę, gdyż był on bezprawny"_ - podkreślił.
Niedzielny wywiad zbiega się z wydaniem w przyszłym tygodniu przez Billa Clintona autobiograficznej książki "My Life" ("Moje życie"), której pierwszy nakład sięgnął 1,5 mln egzemplarzy. Były prezydent przedstawia w niej m.in. swój plan gospodarczy dla USA, dzięki któremu "tak wielu ludziom żyje się lepiej", jako największe osiągnięcie ośmiu lat swojej prezydentury. Za sukces uważa też stworzenie koalicji, która powstrzymała działania byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia przeciwko albańskiej ludności Kosowa.
AP pisze, że podczas prezentacji w środę w Nowym Jorku filmu dokumentalnego o jego prezydenturze, pt. "Polowanie na prezydenta", Clinton powiedział ponad 1000-osobowej publiczności, że stał się "wrogiem amerykańskiej prawicy", której kampanię prowadził prokurator Kenneth Starr. "Po obaleniu muru berlińskiego odwieczna prawica w Ameryce, która zawsze potrzebuje wroga, straciła go, dlatego ja, który byłem na podorędziu, musiałem za niego posłużyć" - powiedział.
Również przy okazji prezentacji filmu Clinton zaliczył romans z Monicą Lewinsky do swoich "głupich, osobistych, niedobrych błędów".