Clinton i Gore ciągle "na świeczniku"
Były prezydent USA Bill Clinton wcale nie wybiera się jeszcze na polityczną emeryturę. W czwartek w swoim rodzinnym stanie Arkansas zapowiedział, że będzie aktywnym eks-prezydentem prowadzącym intensywną działalność społeczną.
Przemawiając w stolicy stanu, Little Rock, Clinton przedstawił swoje plany związane z powstającą tam biblioteką-muzeum swego imienia. Oświadczył, że będzie działał na rzecz pomocy biednym i upośledzonym, poprawy stanu oświaty i służby zdrowia, a na arenie międzynarodowej - popierania pokoju i pojednania między narodami i religiami.
Postać Clintona od tygodnia znowu stała się tematem relacji w mediach. W poniedziałek wprowadził się do swego nowego biura na nowojorskim Harlemie, entuzjastycznie witany przez czarnych mieszkańców tej historycznej dzielnicy.
Były prezydent mieszka teraz pod Nowym Jorkiem, gdyż jego żona Hillary jest senatorem reprezentującym to miasto i stan. Tymczasem z cienia wyszedł także były wiceprezydent Al Gore, który usunął się z widoku po porażce w wyborach z George`em W. Bushem.
Za granicą Gore wygłasza odczyty, a po powrocie zamierza szkolić kandydatów w wyborach na jesieni tego roku. Gore uzyskał w zeszłorocznych wyborach więcej bezpośrednich głosów niż Bush, ale przegrał głosami elektorskimi po sporze o wynik rozstrzygnięty przez Sąd Najwyższy USA. (and)