Cimoszewicz woli las od komisji
Sobotnia konfrontacja Włodzimierza Cimoszewicza z orlenowską komisją śledczą trwała tylko 20 minut. Marszałek Sejmu zarzucił komisji stronniczość i chęć wykorzystania przesłuchania w walce o fotel prezydencki. Zażądał wykluczenia z przesłuchania siedmiu (na ośmiu) posłów, po czym zabrał teczkę i wyszedł. Opuszczając Sejm, stwierdził, że ma do zrobienia ważniejsze sprawy niż zeznania przed komisją: Jadę do lasu.
Zachowanie niektórych posłów przypomina zachowanie pieska, który jak nie może ugryźć, to chce przynajmniej obsikać - skomentował Włodzimierz Cimoszewicz po wyjściu z przesłuchania.