Cimoszewicz: w maju? czemu nie...
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz powtórzył, że Polska zgodzi się na przesuniecie daty naszego wejścia do Unii do 1 maja 2004, ale pod pewnymi warunkami. Podkreślił, że jeden z tych warunków spełnia już sama data 1 maja, gwarantująca możliwość uczestniczenia w kolejnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, które maja się odbyć w czerwcu 2004 roku.
Gość porannych Sygnałów Dnia w Programie I Polskiego Radia powiedział, że Polska chce mieć pełnoprawny udział w przyszłej konferencji międzyrządowej, na której będą podejmowane decyzje dotyczące traktatu konstytucyjnego i przyszłości Unii. Zdaniem szefa polskiej dyplomacji problem dotyczy pojawiających się inicjatyw zorganizowania konferencji jeszcze przed rozszerzeniem Unii. Wtedy, zdaniem Włodzimierza Cimoszewicza pojawiłby się dylemat jak zagwarantować pełnoprawny udział nowym członkom. Musiałby to przewidywać traktat akcesyjny, który byśmy ewentualnie podpisywali w kwietniu przyszłego roku.
Cimoszewicz powiedział też, że przesunięcie daty musiałoby oznaczać redukcję naszej składki, a jednocześnie zachowanie całości oferty unijnej wobec Polski.
Minister oświadczył, że wyjechał z Brukseli z przeświadczeniem, że wszyscy unijni partnerzy są gotowi do realizmu i elastyczności, a więc uwzględniania problemów partnerów. Dodał, że państwa Unii muszą pamiętać o naszych wielkich potrzebach, oczekiwaniach społeczeństw krajów kandydujących jak i możliwościach budżetowych.
Dodał przy tym, że negocjacje ciągle się toczą i wczorajszej wypowiedzi Guentera Verhegena, który upomniał kandydatów, by przestali wysuwać nierealistyczne warunki nie można uznać za zakończenie negocjacji. W negocjacjach obowiązuje zasada, że nawet w ostatniej chwili można coś zmienić - podkreślił Cimoszewicz. W jego opinii istnieją możliwości zmian w sferze dopłat bezpośrednich dla rolników i zwiększenia kwot produkcyjnych. (reb)