Cimoszewicz: UE wiele robi, by nic nie robić
Unia Europejska niebezpiecznie zbliża się do autokompromitacji, bo mimo ostrej retoryki de facto pogodziła się z aneksją Krymu, twierdzi Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
22.03.2014 | aktual.: 22.03.2014 05:23
Były premier krytykuje uzależnienie ekonomicznych sankcji od ewentualnej eskalacji działań Rosji na Ukrainie.
Jego zdaniem blokowanie poważnej reakcji UE przez Cypr, Maltę czy Bułgarię to obraz groteskowy. Cypr byłby bankrutem bez nadzwyczajnej pomocy europejskiej, ponieważ wcześniej przymykał oko na ryzykowne praktyki swojego sektora finansowego. Tego samego, który stał się rajem dla rosyjskich pieniędzy, także brudnych. Bułgaria notorycznie nie radzi sobie z korupcją. To osłabione państwo coraz bardziej uzależnia się od inwestycji rosyjskich.
Gdyby duże kraje unijne były gotowe i zdeterminowane do właściwej reakcji na rosyjską agresję, to znalazłyby sposób na uciszenie "maluchów". Uważam, że jest im wygodniej skryć się za nimi. To niemądre i krótkowzroczne, ostrzega Cimoszewicz.