Cimoszewicz: popełniłem formalną pomyłkę w oświadczeniu
Marszałek Sejmu, kandydat na prezydenta
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że wypełniając w
kwietniu 2002 r. oświadczenie majątkowe za 2001 r. popełnił
"formalną pomyłkę" wpisując w nim stan swego majątku z dnia
wypełniania oświadczenia i dlatego nie było tam informacji o
akcjach PKN Orlen.
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 18:50
Relacja Mariusza Gierszewskiego, reportera Radia ZET
Komentarz audio
W oświadczeniu złożonym w 2002 r. powinien znaleźć się jego stan majątkowy na koniec grudnia 2001 r. Cimoszewicz przypomniał, że akcje PKN Orlen, które kupił na rzecz swej córki i zięcia, w części za ich pieniądze, w części z kredytu, sprzedał w styczniu 2002 r.
Urząd sprawdzał oświadczenie
Cimoszewicz podkreślił, że na początku 2004 r. odpowiedni urząd skarbowy sprawdzał jego oświadczenia majątkowe i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości przy kupnie i zbyciu przez niego akcji PKN Orlen.
Marszałek Sejmu oświadczył, że w ciągu 16 lat - w czasie pełnienia przez niego stanowisk publicznych - jego majątek nie uległ istotnym zmianom. W ten sposób Cimoszewicz odniósł się - jak powiedział - do "brudnej kampanii przedwyborczej, w której tworzy się atmosferę dwuznaczności wokół spraw jasnych".
Od 16 lat jestem właścicielem tego samego mieszkania w Warszawie i 20-hektarowego gospodarstwa rolnego, otrzymanego od teściów - powiedział. Dodał, że jego oszczędności wynoszą ok. 200 tys zł., wyłącznie z oficjalnych wynagrodzeń. Poza starym gazikiem nie mam też samochodu - podkreślił.
Ekspertyzy profesorów
Marszałek Sejmu przedstawił dziennikarzom ekspertyzę prof. Bronisława Ziemianina, z której wynika, że Cimoszewicz kupując akcje PKN Orlen za pieniądze córki i zięcia nie musiał płacić od nich podatku.
Zgodnie z tą ekspertyzą - jak mówił Cimoszewicz - nieprawdziwa jest teza, że środki przekazywane na wykonanie zlecenia są pożyczką, a tym samym, że powstaje obowiązek zapłacenia podatku. Opinia ta jest klarowna i jednoznaczna - dodał marszałek.
Cimoszewicz przekazał ekspertyzę w odpowiedzi na zarzuty komisji śledczej ds. PKN Orlen, która zawiadomiła prokuraturę o nieprawidłowym wypełnieniu przez Cimoszewicza oświadczenia majątkowego za 2001 r. z kwietnia 2002 r. Zdaniem posłów zabrakło w nim informacji o akcjach PKN Orlen, jakie wówczas posiadał. Część posłów uważa też, że od pieniędzy, jakie Cimoszewicz wziął od córki na zakup akcji, powinien zapłacić podatek.
Marszałek przekazał też ekspertyzę prof. Marka Wierzbowskiego, który - według Cimoszewicza - dochodzi do wniosku, że czynności podjęte przez niego w sprawie zakupu akcji PKN Orlen nie mogą być uznane jako wymagające zezwolenia na działalność maklerską.
Kolejne stanowisko
Cimoszewicz dysponuje też stanowiskiem Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, w której jest mowa o tym, że transakcja jednorazowa nieodpłatna, którą wykonał na rzecz swoich najbliższych, nie była prowadzeniem działalności maklerskiej wymagającej zezwolenia. W świetle tych ekspertyz nie można mieć wątpliwości, że prowadzona przeciwko mnie kampania propagandowa ma wyłącznie charakter polityczny i wyborczy - powiedział.
Marszałek zaprzecza
Cimoszewicz zaprzeczył jakoby czas sprzedania przez niego akcji PKN Orlen w styczniu 2002 r. miał jakikolwiek związek z zatrzymaniem przez UOP w lutym 2002 prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Cimoszewicz przedstawił szczegółowo swój kalendarz z końca 2001 r. Jak mówił, ministrem został w połowie października, od razu zaczął przygotowania do sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w listopadzie.
Po powrocie z Nowego Jorku - kontynuował - zastał ojca w agonalnym stanie i jak powiedział, musiał się zająć nim i matką. Na początku grudnia ojciec zmarł, w tych okolicznościach nie byłem w stanie zajmować się czymkolwiek innym - dodał. W pierwszych tygodniach stycznia akcje PKN Orlen sprzedałem, nie chciałem bowiem ryzykować dwuznaczności. Jak widać mimo tej staranności, obrzucanie błotem jest nadal możliwe - ocenił.
Odpieranie zarzutów
Marszałek odpierał też kolejny zarzut, który pojawił się podczas przesłuchania przed komisją śledczą. Posłowie zarzucili Cimoszewiczowi, że - będąc ministrem - zasiadał też w radzie nadzorczej spółki BMC, łamiąc tym samym ustawę antykorpucyjną. Cimoszewicz przytoczył postanowienie prokuratury z 27 lipca tego roku, która umorzyła postępowanie w tej sprawie na wniosek posła Zbigniewa Nowaka.
Tak oto rozwiewają się stawiane mi zarzuty, dotyczące kwestii banalnych rozdymanych do niezwykłych rozmiarów. Nie mam niestety wątpliwości, że wymyślone będą kolejne - powiedział marszałek.
Członkowie komisji śledczej nie wierzą Cimoszewiczowi
Członkowie orlenowskiej komisji śledczej nie dają wiary tym wyjaśnieniom. Roman Giertych chce, by sprawę zbadała prokuratura. Wiceprzewodniczący orlenowskiej komisji śledczej przygotował projekt uchwały komisji, dotyczący podejrzenia popełnienia przestępstwa przez marszałka Sejmu. Komisja ma się zająć uchwałą w przyszłym tygodniu.
Giertych powiedział na konferencji prasowej, że Włodzimierz Cimoszewicz sprzedał akcje dzień po sporządzeniu przez UOP wniosku o postawienie zarzutów ówczesnemu prezesowi PKN Orlen Andrzejowi Modrzejewskiemu. Zdaniem lidera LPR, w związku z tym, że sprawa prezesa Modrzejewskiego była szeroko omawiana w kręgach rządowych, zachodzi podejrzenie, że Cimoszewicz wiedział o tym wniosku i dlatego sprzedał swoje akcje.
Również Antoni Macierewicz liczy, że sprawę wyjaśni prokuratura. Dodał, że nie rozumie, dlaczego marszałek Sejmu złożył fałszywe oświadczenie majątkowe.
Z kolei Zbigniew Wassermann uważa, że marszałek naruszył artykuł 166 ustawy o publicznym obrocie papierami wartościowymi. Według posła PiSu, Cimoszewicz mógł też złamać przepisy prawa amerykańskiego. Zabrania ono nakłaniania lub nabywania akcji obywatelom amerykańskim, którzy nie działają poprze przedstawicielstwo firmy amerykańskiej.