Cimoszewicz musi stawić się przed komisją
Prezydium Sejmu uznało, że wnioski Włodzimierza Cimoszewicza o wyłączenie z jego przesłuchania 7 posłów z komisji śledczej ds. PKN Orlen są błędne ustawowo, dlatego Prezydium ich nie przyjęło - poinformował wicemarszałek Józef Zych.
15.07.2005 | aktual.: 15.07.2005 16:33
Zdaniem Prezydium, marszałek Cimoszewicz ma obowiązek stawić się przed komisją. Według członków Prezydium Sejmu, Cimoszewicz złożył swoje wnioski w nieodpowiednim momencie. Powinien był to zrobić zanim został zaprzysiężony jako świadek zeznający przed komisją śledczą. Zrobił to tymczasem po zaprzysiężeniu. Nowy termin przesłuchania zaplanowano na 26 lipca.
Wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) powiedział, że w jego ocenie o takim potraktowaniu wniosków Cimoszewicza decyduje fakt, że zostały one złożone po zaprzysiężeniu świadka, a w trakcie postępowania wobec marszałka nie pojawiły się "żadne nowe okoliczności", które uzasadniałyby wniosek o takie wyłączenie posłów z powodu braku ich bezstronności. Gdyby się pojawiły, to dopiero wtedy można mówić o możliwości zastosowania tego przepisu - dodał Ujazdowski.
Zych powiedział, że wchodząca w życie 21 lipca nowelizacja ustawy o komisji śledczej wyłącza Prezydium Sejmu z procedury decydowania co do wniosków o wykluczenie posłów. Dlatego ewentualne ponowne wnioski Cimoszewicza o wykluczenie posłów z przesłuchania będzie rozpatrywała jedynie komisja.
Marszałek Sejmu zapowiedział, że jeżeli Prezydium zdecyduje o nierozpatrywaniu lub odrzuceniu jego wniosków, to stanie przed komisją. Włodzimierz Cimoszewicz nie uczestniczył w pierwszych obradach Prezydium jako strona w sprawie. Pojechał do USA na ślub syna.
Marszałek zarzucił 7 z 8 członków komisji brak bezstronności. Powołując się na ustawę o komisji śledczej uznał, że wnioskiem o wykluczenie tak dużej liczby członków powinno zająć się Prezydium izby. Innego zdania była komisja - na podstawie opinii swoich ekspertów uznała, że sama może je przegłosować. Tak też zrobiła i odrzuciła wszystkie. W opowiedzi marszałek zamówił pięć ekspertyz, a ich autorzy zgodnie podzielili zdanie Cimoszewicza.
Po środowym posiedzeniu Prezydium Sejmu zamówiono dodatkowe trzy ekspertyzy na wniosek przewodniczącego orlenowskiej komisji Andrzeja Aumillera. Do Sejmu dotarły tylko dwie z nich. Profesor Andrzej Rzepliński, którego poproszono o opinię, odmówił.
Przewodniczący komisji śledczej ds. PKN Orlen Andrzej Aumiller (UP) przyznał, że komisja popełniła błąd głosując nad wnioskami Włodzimierza Cimoszewicza o wyłączenie z jego przesłuchania przed komisją 7 z 8 posłów. Wnioski powinny pozostać bez rozpatrzenia - powiedział.
Aumiller, pytany czy Cimoszewicz może być zaprzysiężony jeszcze raz, odparł: jeśli świadek już został zaprzysiężony, to czemu jeszcze raz ma być zaprzysiężony. Czyli marszałek nie będzie mógł złożyć ponownie wniosków? - pytali dziennikarze. Nie wiem, ale znając marszałka na pewno będzie konsekwentny - dodał. Tomasz Nałęcz jako jedyny z Prezydium głosował inaczej
Wicemarszałek Tomasz Nałęcz (SdPl) jako jedyny z trzech członków Prezydium Sejmu głosował przeciwko uznaniu, że Cimoszewicz za późno złożył wnioski. Zdaniem Nałęcza, nieprzyzwoite jest to, że przez trzy lata wnioski świadka o wyłączenie posła z przesłuchania, złożone już po zaprzysiężeniu, były procedowane, a przypadku Cimoszewicza uznano, że zostały złożone za późno. Świadek wręcz nie ma szansy na złożenie takiego wniosku, bo scenariusz, który odczytuje przewodniczący komisji jest tak skonstruowany, że po raz pierwszy świadek jest dopuszczany do głosu po złożeniu zaprzysiężenia - dodał.
Nałęcz powiedział, że początkowo wicemarszałkowie przychylili się do rekomendacji ekspertów i uznali, że Prezydium jest właściwe dla rozpatrzenia wniosków Cimoszewicza, oraz że głosowanie w komisji w sprawie wniosków było "bezskuteczne, czyli bezprawne".
Prezydium Sejmu podzieliło zdanie ekspertów
Zych powiedział, że Prezydium Sejmu podzieliło zdanie trzech ekspertów - dr hab. Marcina Muszyńskiego, prof. Mirosława Granata i prof. Romualda Kmiecika.
Muszyński napisał w ekspertyzie, że Cimoszewicz w ogóle nie miał prawa zgłoszenia wniosku o wyłączenie członków komisji po rozpoczęciu przesłuchania, bo po złożeniu przyrzeczenia i rozpoczęciu składania oświadczenia jedyną podstawę do złożenia wniosku o wyłączenie mogły stanowić "ujawnione (nowe) okoliczności". Muszyński dowodzi, że takie okoliczności nie pojawiły się, a w związku z tym komisja zamiast głosować wniosek, powinna - jego zdaniem - odrzucić go z przyczyn formalnych.
W opinii prof. Kmiecika, wnioski Cimoszewicza zostały zgłoszone niezgodnie z procedurą - już po rozpoczęciu przesłuchania. Taki wniosek o wyłączenie mógłby być złożony tylko wtedy, gdyby w trakcie przesłuchania wyszły na jaw "inne okoliczności" podważające bezstronność świadka. Podczas przesłuchania Cimoszewicza taka sytuacja nie miała miejsca, gdyż nikt nie zadał pytań.
Wnioskodawca powinien wskazać takie okoliczności wykluczające członków komisji, które ujawniły się dopiero po przystąpieniu do przesłuchania. Jeżeli tego nie uczynił, albo powołał okoliczności znane przed przystąpieniem do przesłuchania, to wniosek taki powinien pozostać bez rozpoznania - stwierdził w ekspertyzie prof. Kmiecik.
Według niego, w tym momencie komisja popełniła błąd - przystępując do rozpoznania wniosków Cimoszewicza, zamiast pozostawić je bez rozpoznania. Według Kmiecika, naruszyło to właściwość prezydium Sejmu do rozpoznania merytorycznego tych wniosków. W jego ocenie prezydium Sejmu może ten błąd komisji poprawić, chyba, ze uzna wniosek o wyłączenie członków komisji za dopuszczalny i rozpozna go merytorycznie.
Również zdaniem prof. Granata wniosek o wyłączenie z przesłuchania może być złożony w trakcie jego trwania "tylko wtedy, gdy zostaną "nowe okoliczności - nie znane osobie wezwanej przed rozpoczęciem przesłuchania".