ŚwiatCimoszewicz: list Szóstki to nie szantaż

Cimoszewicz: list Szóstki to nie szantaż


List sześciu państw, dotyczący ograniczenia
budżetu UE na lata 2007-2013, nie jest żadnym szantażem - ocenił
minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Jak dodał,
nie powinniśmy się obawiać, że argument finansowy może być
skutecznym instrumentem ingerowania w dyskusję konstytucyjną.

Cimoszewicz: list Szóstki to nie szantaż
Źródło zdjęć: © PAP

17.12.2003 | aktual.: 17.12.2003 15:44

Minister przedstawił w Senacie informację na temat przebiegu i rezultatów szczytu UE w Brukseli. Temat pierwszego punktu obrad zmieniono na początku posiedzenia Senatu; porządek przewidywał informację o stanie polskich przygotowań do członkostwa w Unii.

Potrzebne konsultacje

Po szczycie w Brukseli najbardziej potrzebne są - jak podkreślił minister - konsultacje, także między tymi państwami, które różnią się w swoich poglądach. Cimoszewicz zapewnił senatorów, że rząd i MSZ będą podejmować działania "zmierzające do tego, aby nasze postulaty zostały zrozumiane i aby przekonać do nich naszych oponentów".

Zdaniem Cimoszewicza jednym z powodów braku porozumienia w Brukseli było to, że utrzymywały się "rozbieżności poglądów w kwestiach fundamentalnych" z punktu widzenia konstrukcji Europy.

Przyczyną trudności w dyskusji był też - jak ocenił - sposób prac Konwentu Europejskiego, który przygotował projekt Traktatu Konstytucyjnego, lecz "poszedł dalej niż od niego oczekiwano". Minister wskazał na uproszczenia proceduralne, m.in. w sprawie systemu głosowania w Radzie Europejskiej.

Nie było propozycji alternatywnej

Cimoszewicz dodał, że chociaż "18 państw opowiedziało się za systemem nicejskim, to Prezydium Konwentu zaproponowało rozwiązanie popierane przez mniejszość". Ponadto Konwent nie przedstawił propozycji alternatywnej, mimo że był do tego zobowiązany.

Pytania senatorów dotyczyły m.in. "listu sześciu" w sprawie ograniczenia budżetu Unii na lata 2007-13. Minister podkreślił, że "od kilku miesięcy rysowały się poglądy wielu państw, które opowiadały się za tym, by składka do budżetu nie przekraczała 1% PKB państw członkowskich". Elementem taktyki mogło być - zdaniem ministra - ogłoszenie listu po brukselskim szczycie. "To nie jest żaden element szantażu" - zapewnił.

Zdaniem ministra "list sześciu" państw, które z powodu "interesów narodowych, kłopotów finansowych we własnych krajach proponują zmniejszenie zakresu solidarności europejskiej wyrażane m.in. wielkością budżetu", jest też bardzo ironicznym komentarzem dla propozycji m.in. kanclerza Gerharda Schroedera, by rozmawiać o tym, "co jest dla nas ważniejsze - interesy wspólnoty czy interesy narodowe".

Zmniejszenie środków finansowych

Ogłoszone dwa dni po fiasku brukselskiego szczytu wezwanie do redukcji budżetu na lata 2007-2013 podpisali przywódcy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Austrii, Holandii i Szwecji. Ograniczenie to oznaczałoby zmniejszenie środków finansowych dla nowych, uboższych państw członkowskich UE.

Pytany o rolę Francji i Niemiec w UE, Cimoszewicz ocenił, że "być może liderzy świata politycznego tych państw powinni zastanowić się, czy dostatecznie przyswojono, co oznacza rozszerzenie UE i wstąpienie nowych państw, także z punktu widzenia roli odgrywanych przez każdego z tych największych".

W dalszych pracach nad unijną konstytucją minister liczy na Irlandię, która od stycznia 2004 r. przejmuje od Włoch przewodniczenie UE. Premier Irlandii Bertie Ahern złożył już pewne propozycje, które mimo że nie opisują szczegółowo scenariusza dalszych prac, ale pozwalają zorientować się, co Irlandia chce zaproponować. Wiosną Irlandia chce przedstawić raport na temat stanowisk wszystkich państw i kwestii spornych.

Sprawy do rozstrzygnięcia

Do rozstrzygnięcia pozostaje nie tylko sprawa systemu głosowania. Nie ma też zgody w sprawie wstępu do konstytucji. Cimoszewicz zasugerował, by zastanowić się nad całkowitą zmianą tekstu preambuły zaproponowanej przez Prezydium Konwentu. Mogłoby to się odbyć np. z inicjatywy obywatelskiej.

Nie ma też jednoznacznego stanowiska w sprawie składu Komisji Europejskiej i statusu komisarzy. Porozumienia nie osiągnięto również w kwestii podejmowania decyzji na drodze większości "w obszarach polityki społecznej i podatkowej".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)