PolskaCiąg dalszy sprawy o znęcanie się nad zwierzętami w rzeźni

Ciąg dalszy sprawy o znęcanie się nad zwierzętami w rzeźni

Niemal rok od opisania przez "Gazetę Wyborczą" wstrząsającego filmu dokumentującego cierpienia zwierząt zabijanych z naruszeniem prawa w trzech pomorskich rzeźniach, wpłynął do sądu akt oskarżenia. To pierwsze w Polsce oskarżenie o okrutny ubój.

09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 08:14

Za złamanie przepisów ubojowych odpowiedzą tylko rzeźnicy, i to tylko z dwóch rzeźni - w Żelistrzewie i Bobrowiczkach. Prowadzący śledztwo prokurator Jacek Kamiński z Prokuratury Okręgowej w Słupsku nie oskarżył weterynarzy wynajętych przez inspekcję weterynaryjną do pilnowania uboju.

- Nie mogłem ich oskarżyć o niedopełnienie obowiązków służbowych, bo to przestępstwo, według prawa, dotyczy tylko funkcjonariuszy publicznych. A ci weterynarze co najwyżej pełnią funkcję publiczną, ale funkcjonariuszami nie są - mówi prokurator. Nie oskarżył też inspektorów z powiatowego i wojewódzkiego inspektoratów weterynarii, którzy bezsprzecznie są funkcjonariuszami i mają obowiązek kontrolować rzeźnie: - Nie znalazłem dowodów procesowych na niedopełnienie przez nich obowiązków - tłumaczy.

Samorząd lekarzy weterynarii na polecenie Głównego Lekarza Weterynarii miał już rok temu "ustalić rolę lekarzy weterynarii związanych z przedmiotowa sprawą". Co zrobiono? Nic - pisze "GW". Odpowiedzialny za nadzór sfilmowanych rzeźni Wojewódzki Lekarz Weterynarii z Gdańska utrzymywał, że widoczna na filmie szamocząca się we wrzątku świnia była martwa. Nie przeprowadzono też postępowania dyscyplinarnego.

Rok temu "Gazeta" opisała film nakręcony przez Stowarzyszenie OTOZ "Animals" w trzech przypadkowo wybranych rzeźniach. Najbardziej wstrząsająca była scena, w której źle wykrwawiona świnia ocknęła się oparzarce i krzycząc, usiłowała się z niej wydostać. Pracownicy zamknęli wieko maszyny i skomentowali: "To się zdarza". Film zaszokował opinię publiczną.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)