Ciąg dalszy procesu kardiochirurga Mirosława G.
Przed warszawskim sądem rejonowym będzie w sobotę kontynuowany proces doktora Mirosława G., kardiochirurga, oskarżonego o branie łapówek.
20.12.2008 | aktual.: 20.12.2008 07:58
Sąd nadal będzie analizował nagrania wideo, które CBA zarejestrowało kamerą, ukrytą w gabinecie lekarza. Całość nagrań liczy 500 godzin. Na ostatniej rozprawie sąd oraz strony obejrzały 4 nagrania. Na rozprawie nie było już oskarżonych pacjentów. Obecny był natomiast oskarżony Mirosław G., który po każdym nagraniu składał wyjaśnienia i ustosunkowywał się do obejrzanych ujęć.
Na obejrzanych do tej pory nagraniach widać, jak pacjenci podczas wizyty zostawiają na biurku doktora G. koperty. Lekarz na takie zachowania nie reaguje. Podczas wizyty pyta pacjentów o stan zdrowia, wydaje zalecenia odnośnie trybu życia i przyjmowania leków. Nie widać, by otwierał koperty i coś z nich wyciągał. Po wizycie kardiochirurg żegna się, a po wyjściu pacjenta z gabinetu odkłada kopertę na inne biurko i wzywa kolejną osobę do gabinetu.
Przed sądem oskarżony oświadczył, że z filmów nie wynika, aby domagał się od pacjentów czegokolwiek. Dodał, że w kopertach, do których zaglądał później, często były listy, podziękowania lub kartki z życzeniami od pacjentów. Po tym oświadczeniu prokurator przypomniała, że nagrane na taśmach osoby przyznały się w czasie do pozostawiania w kopertach pieniędzy.
Na prezentowanych nagraniach jest dużo zakłóceń obrazu i dźwięku. Obraz czasami znika, lub jest zamazany. Fragmentami trudno nawet ocenić zachowanie osób nagranych. Oskarżony lekarz wskazywał podczas rozprawy, że może mieć to znaczenie przy ocenie materiału dowodowego przez sąd. Zaznaczył, że w śledztwie prezentowano mu nagrania oryginalne, które były bardzo dobrej jakości.
W procesie oskarżony kardiochirurg stanowczo zaprzecza, że kiedykolwiek brał łapówki. Twierdzi, że nigdy nikogo nie namawiał do takiego procederu i nie uzależniał leczenia od wręczanych pieniędzy. Odnosząc się do zarzutów o mobbing podwładnych zaprzecza, by blokował komukolwiek drogę do specjalizacji i awansu zawodowego.
Oskarżeni w procesie pacjenci - 21 osób - również zaprzeczają przed sądem, by wręczali lekarzowi łapówki. Przekonują, że nawet jeśli zostawiali lekarzowi pieniądze, to był to dowód wdzięczności.
48-letni doktor Mirosław G., były ordynator oddziału kardiochirurgii w klinice MSWiA w Warszawie jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych. Stawiając w lutym 2007 roku zarzuty, prokuratura podała, że łączna suma przyjętych przez doktora łapówek wyniosła około 50 tysięcy złotych. Zdaniem prokuratury w co najmniej kilku przypadkach lekarz uzależniał wykonanie operacji lub dalszą opiekę medyczną od łapówki. Oprócz zarzutów o charakterze korupcyjnym doktor G. jest oskarżony o naruszanie praw pracowniczych personelu szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala "do innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat wiezienia.
Mirosław G. był też podejrzewany o uśmiercanie pacjentów, ale śledztwo tego nie potwierdziło i ostatecznie prokuratura ten wątek umorzyła. Na ostatniej rozprawie tydzień temu prokurator ujawniła jednak, że w prokuraturze toczą się jeszcze inne postępowania sprawdzające, które dotyczą podejrzenia popełnienia przez lekarza błędu lekarskiego.