ŚwiatCIA zapłaciła 15 milionów dolarów za tajne więzienie w Polsce - donosi "Washington Post"

CIA zapłaciła 15 milionów dolarów za tajne więzienie w Polsce - donosi "Washington Post"

CIA zapłaciła polskim służbom specjalnym 15 milionów dolarów za prowadzenia tajnego więzienia Starych Kiejkutach. Informacje na ten temat podaje amerykański dziennik "Washington Post".

CIA zapłaciła 15 milionów dolarów za tajne więzienie w Polsce - donosi "Washington Post"
Źródło zdjęć: © AFP | Yuri Cortez

23.01.2014 | aktual.: 24.01.2014 09:18

Gazeta ujawnia także inne szczegóły polsko-amerykańskiej współpracy w ramach wojny z terroryzmem. Według "Washington Post", na początku 2003 roku oficerowie CIA odebrali z amerykańskiej ambasady w Warszawie dwa kartony przesłane drogą dyplomatyczną z Berlina. Znajdowało się w nich 15 milionów dolarów w gotówce.

Pieniądze te przewieźli do siedziby Urzędu Ochrony Państwa i przekazali pułkownikowi Andrzejowi Derlatce oraz jego dwóm współpracownikom.

Kiejkuty - najważniejsze więzienie CIA

Jednocześnie sformalizowano porozumienie o tajnym więzieniu w Kiejkutach, gdzie CIA przesłuchiwała więźniów al-Kaidy. - Polski wywiad dostał trochę funduszy, a agencja pewną lokalizację do prowadzenia tajnej operacji - pisze "Washington Post" podkreślając, że obiekt w Kiejkutach był dla Amerykanów najważniejszym ze wszystkich tajnych więzień, stworzonych po zamachach z 11 września.

Ośrodek szkoleniowy w Starych Kiejkutach otrzymał kryptonim "Quartz"; Nashiri i Zubajda trafili tam 5 grudnia 2002 roku.

CIA mianowało swego doświadczonego agenta Mike'a Sealy'ego na szefa operacji w Kiejkutach; towarzyszył mu niewielki, liczący około sześć osób zespół agentów i analityków. Polski personel w ośrodku miał dostęp do wspólnej dla wszystkich kantyny, ale nie do tej części obiektu, którą rządzili Amerykanie - pisze "Washington Post", powołując się na byłych pracowników CIA.

Afera wokół więzienia

To właśnie w Kiejkutach agenci CIA 183 razy zastosowali tak zwane podtopienie wobec Chalida Szejka Mohammeda, który przyznał się, że jest pomysłodawcą i organizatorem zamachów z 11 września. W Polsce Mohammed miał być poddany innej "wzmocnionej technice przesłuchania" - pozbawienia snu.

Według agentów CIA Mohammed dostarczył amerykańskiemu wywiadowi bardzo wielu cennych informacji. Według gazety, do Kiejkut przewieziono również innych więźniów oskarżonych o terroryzm, w tym Abu Zubajdę oraz Abd al-Rahima al-Nashiri.

Również Zubajda miał nie tylko złożyć zeznania, ale wręcz skłaniać też innych zatrzymanych do ich składania. Jak powiedział w rozmowie z "Washington Post" były wicedyrektor CIA ds. operacyjnych Jose Rodriguez, przesłuchania więźniów w ośrodku w Kiejkutach zaowocowały "dramatycznie ważnymi" informacjami.

Polscy politycy zaprzeczają

Tajne więzienie w Polsce zostało zlikwidowane we wrześniu 2003 roku, a przetrzymywanych tam podejrzanych wysłano do podobnych ośrodków w Rumunii i na Litwie oraz do więzień w Maroku. Dwa lata później "Washington Post" napisał po raz pierwszy o tajnych więzieniach CIA w Europie Wschodniej. Gazeta nie wyjaśniała w najnowszym artykule na co Polacy przeznaczyli 15 milionów dolarów.

Jak podkreśla "Washington Post", większość informacji o utworzeniu i funkcjonowaniu tajnych więzień CIA w krajach Europy Wschodniej pozostaje utajniona i zaklasyfikowana jako amerykańskie tajemnice państwowe.

Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogły być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja Human Rights Watch. Według niej takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach. Polscy politycy różnych opcji politycznych wielokrotnie zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały.

We wrześniu ubiegłego roku komisarz praw człowieka Rady Europy Nils Muiżnieks zaapelował do Polski, by zakończyła śledztwo w sprawie domniemanych więzień CIA, opublikowała jego wyniki i rozliczyła osoby za nie odpowiedzialne, nawet jeśli pełnią one wysokie funkcje w państwie.

Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty powiedział wówczas, że śledztwo w sprawie domniemanych więzień CIA w Polsce trwa i z uwagi na jego niejawny charakter i charakter wykonywanych czynności prokuratura nie podaje żadnych informacji na jego temat.

Miller: to śmieszne

Leszek Miller (premier w latach 2001-2004) pytany w Superstacji, jak ocenia te doniesienia odparł: "Dla mnie śmieszne, bo brzmi jak scenariusz hollywoodzkiego filmu".

Na uwagę, że on jako ówczesny premier, który nadzorował działanie służb specjalnych powinien mieć wiedzę w takiej sprawie, Miller odparł: "proszę nie żartować". - Żaden premier nie powinien o czymś takim wiedzieć nigdy. Tak jak żaden premier nie powinien wiedzieć o żadnych operacjach, które są dokonywane, bo siłą pracy wywiadu, zwłaszcza wywiadu, jest działanie w warunkach bardzo dyskretnych - podkreślił.

- Problem rozumiem byłby dla wywiadu wtedy, kiedy to wywiad by komuś zapłacił, ale jeżeli wywiad otrzymuje pieniądze za jakąś współpracę. Myślę, że nie chodzi o żadne więzienia, tylko jakąś inną operację - powiedział.

- "Washington Post" pisze o tych więzieniach chyba od już, ja wiem, 6 czy 7 lat, więc to nie jest pierwszy przypadek. A problem dla polskich władz byłby wtedy, gdyby były jakieś nie do końca jasne i ujawnione wydatki, ale jeżeli wywiad otrzymał jakieś pieniądze, no super - stwierdził też Miller.

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział, że "MSZ nie komentuje doniesień medialnych".

Koziej: nie komentuję, apeluję o umiar

Szef BBN Stanisław Koziej pytany o komentarz do publikacji "Washington Post" w sprawie tajnych więzień CIA, powiedział, że nie komentuje przecieków prasowych. Zaapelował o umiar i niewykorzystywanie sprawy w sporach partyjnych.

- Nie komentuję przecieków prasowych. Czekam na oficjalne stanowisko władz amerykańskich. Apelowałbym o umiar w wewnątrzpolskich sporach na ten temat. Bezrefleksyjne, emocjonalne rozdmuchiwanie tych sporów, wykorzystywanie ich w walkach partyjnych, może tylko zwiększać ryzyko dla bezpieczeństwa Polski - ocenił szef BBN.

W piątek szef BBN zapowiedział, że nie będzie wnosił, by prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie rewelacji "Washington Post".

Koziej powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że posiedzenia Rady zwołuje prezydent, ale on jako szef BBN nie będzie tego rekomendował. Według Kozieja naturalnym miejscem do takiej dyskusji jest sejmowa komisja ds. służb specjalnych.

Koziej dodał, że trzeba poczekać na oficjalne stanowisko władz amerykańskich, gdyż dotychczas mamy do czynienia tylko z informacjami medialnymi. - Nadmiernie nie ma się tym co ekscytować - ocenił.

Przypomniał, że trwa polskie śledztwo w całej sprawie. - Jeśli rzeczywiście Amerykanie robili jakieś niegodne rzeczy, łamanie prawa, na naszym terytorium, to jest to godne potępienia; pewnie prokuratura to wyjaśni - powiedział Koziej. Przyznał, że "nie najlepiej to wpływa też na stosunki polsko-amerykańskie".

- Współpraca służb specjalnych jest codziennością - przypomniał Koziej. Jego zdaniem, taka współpraca polega także "na wymianie jakichś pieniędzy". Według niego ważne jest w jakiej sprawie pieniądze przepływają między służbami.

Krakowska prokuratura zapowiada, że dołączy artykuł do akt śledztwa w tej sprawie. PSL chce, by zbadały to speckomisja i RBN.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)