"Chuligan" Kaczyński [OPINIA]
Zapewne wszyscy myśleli, że obecna władza zasadnicze pretensje do prezesa PiS ma o to, że w latach 2015-2023 wprowadził w Polsce ustrój prawie autorytarny, kleptokratyczny, łamiący konstytucję i oparty na jawnej politycznej korupcji. Tak jednak nie jest - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Migalski.
05.12.2024 13:05
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
W środę okazało się bowiem, że głównym zarzutem wobec prezesa PiS jest to, iż jest ulicznym chuliganem, niszczącym mienie społeczne oraz dokonującym rozbojów. Zdziwieni? Ja też.
Po roku od utworzenia gabinetu Donalda Tuska, i w czternaście miesięcy po pokonaniu PiS w wyborach parlamentarnych, większość sejmowa przegłosowała po raz pierwszy uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Na razie stało się to na sejmowej komisji regulaminowej, ale można podejrzewać, że także cała Izba nie uchyli się od odpowiedzialnością i ostatecznie zagłosuje tak samo - co pozwoli wymiarowi sprawiedliwości ścigać prezesa PiS za popełnione występki.
Na czym one polegają? Otóż, myliłby się ten, kto sądziłby, że chodzi o stworzenie systemu, w którym łamano prawa obywatelskie, zalegalizowano korupcję polityczną, wyprowadzano z budżetu miliony na działalność partyjną, niszczono praworządność i plugawiono konstytucję. Kaczyński ma bowiem odpowiedzieć za inne zbrodnie - zniszczenie wieńca pod pomnikiem katastrofy smoleńskiej oraz rzekome "pobicie" działacza społecznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatrzymajmy się na chwilę i przeczytajmy to raz jeszcze. Po roku od przejęcia władzy przez "koalicję 15 października" po raz pierwszy prezes PiS może stracić immunitet i odpowiadać przed sądem za czyny de facto chuligańskie. Nie można było zrobić większego prezentu poprzedniej władzy, bo takie postawienie sprawy na głowie ośmiesza cały proces rozliczania rządów Zjednoczonej Prawicy.
Jeśli bowiem największymi przestępstwami lidera tejże mają być tego typu uczynki, to znaczy, że bierzemy udział w teatrze absurdu i tylko zaciekli zwolennicy obecnego rządu mogą tego nie dostrzegać.
Wizja prezesa przed sądem
Ci ostatni są zachwyceni – chcą widzieć Kaczyńskiego przed sądem pod byle pretekstem. Są tak zaślepieni, że nie wiedzą, iż akurat uczynieni z niego chuligana ulicznego pomaga mu i dyskredytuje ideę wymierzenia sprawiedliwości pisowcom. Używają argumentu, że dobre i to, bo przecież (uwaga!) Ala Capone także skazano nie za kierowanie mafią, lecz za przestępstwa podatkowe.
Ten kuriozalny koncept zakłada chyba, że sądzą oni, iż za zniszczenie wieńca dostaje się w Polsce dożywocie, a za rzekome dwukrotnie uderzenie kogoś w twarz zapewne karę śmierci.
W istocie cała sprawa kompromituje koncepcję rozliczeń. Tylko prawdziwych fanów Tuska i jego ministrów może nie śmieszyć idea przedstawienia prezesa PiS jako ulicznego chuligana, który niszczy mienie oraz rzuca się na ludzi z pięściami. To, że jego zachowanie w czasie miesięcznic jest skandaliczne, to jedno.
Drugie - czy aby na pewno jest to jego główna przewina i czy właśnie za to powinien po raz pierwszy stracić immunitet? Odpowiedź jest oczywista, taka sekwencja zdarzeń ośmiesza - sensowny zresztą i potrzebny - pomysł wymierzenia sprawiedliwości poprzedniej ekipie za wszelkie bezeceństwa i realne przestępstwa, których dopuściła się w czasie ośmiu lat sprawowania przez siebie władzy.
Jeśli największym występkiem Kaczyńskiego miałyby być czyny, którymi w środę zajęła się sejmowa komisja regulaminowa, to znaczy, że może on spać spokojnie. Jeśli w ogóle dojdzie do procesu i zostanie on skazany po kilku latach, to wyrok może skutkować wpłatą na cele społeczne kilku tysięcy złotych i jakimiś przeprosinami pod adresem "pobitego".
Naprawdę tak ma wyglądać rozliczenie strasznych rządów PiS? Kto - poza Silnymi Razem - będzie z tego zadowolony?
Gdybym wierzył w spiskowe teorie, musiałbym przyjąć, że za całą sprawą stoją spin doktorzy PiS i to oni podpowiedzieli większości sejmowej, by akurat tymi "zbrodniami" Kaczyńskiego się zajęła. Po co? By ośmieszyć w oczach opinii publicznej ideę wymierzenia sprawiedliwości Zjednoczonej Prawicy.
Oczywiście sprawa jest - jak to często w polskiej polityce - o wiele bardziej banalna: to nie żaden spisek tajemnych sił, lecz zwykła głupota. Głupota posłów koalicji oraz najbardziej radykalnych jej zwolenników. Chcieli jak najlepiej, a wyszło jak zawsze.
Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski
Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".