Chorzy psychicznie pacjenci z Instytutu Psychiatrii i Neurologii są leczeni w fatalnych warunkach
Przeciekający dach, nieszczelne okna, jedna łazienka dla ponad 30 pacjentów, łóżka na korytarzach czy grzyb na suficie. W Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie chorzy psychicznie ludzie leczeni są w fatalnych warunkach.
Potrzebny jest natychmiastowy remont, ale nie ma na niego pieniędzy, bo instytut walczy z olbrzymim zadłużeniem. Wynosi ono ponad 56 milionów złotych. Pomóc ma restrukturyzacja, ale jej efekty nie będą natychmiastowe.
Lekarz Rodryg Reszczyński rozkłada ręce. Mówi, że latem na oddziałach panuje skwar, a zimą temperatura spada nawet do 15 st. C. W mroźne dni pacjenci ogrzewają się przy kaloryferach, często doznając oparzeń. By skorzystać z jedynej na oddziale łazienki muszą często czekać w kolejce. Pacjenci, którzy leżą na wąskich korytarzach nie mają co liczyć na intymność i odpoczynek.
Rodryg Reszczyński mówi, że trudno o efekty leczenia w takich warunkach. - Proszę sobie wyobrazić pobyt na sali sześcioosobowej latem, kiedy panuje temperatura co najmniej 38 st. C., a łazienka jest tylko jedna na trzydziestoosobowy oddział - tłumaczy psychiatra. - Nie trzeba zbyt wiele wyobraźni, by zauważyć, że to co się tutaj dzieje nie sprzyja zdrowieniu. Załoga klinik psychiatrycznych wielokrotnie zwracała uwagę dyrekcji na konieczność poprawy bezpieczeństwa. Psychiatra wskazuje tu na brak monitoringu i gabinetów umożliwiających izolowanie. Dodaje przy tym, że przez oszczędności, personel został ograniczony do minimum.
Dyrektor Instytutu Danuta Ryglewicz tłumaczy, że na razie jakiekolwiek inwestycje nie są możliwe. Placówka walczy z długiem przekraczającym 56 milionów. - Remont jest dla nas priorytetem, ale potrzeba na niego dużych pieniędzy - mówi i dodaje, że z bieżącej działalności instytutu nie da się takiej kwoty wygospodarować. Według dyrektorki początek finansowych problemów IPiN sięga 2007 roku. Jest efektem wzrostu wynagrodzeń pracowników służby zdrowia i niespełnionych obietnic rządu dotyczących podwyżki wyceny procedur medycznych. Kiedy zaczęło brakować pieniędzy na bieżącą działalność, instytut przestał płacić ZUS. Zadłużenie z tego tytułu w ciągu dwóch narosło do 20 milionów. Od tego czasu instytut zaczął się zadłużać w bankach. Dziś w wyjściu z problemów finansowych instytutowi ma pomóc prowadzona od roku restrukturyzacja.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk przypomina, że rok temu na terenie należącym do instytutu zakończona została budowa Kliniki Psychiatrii Sądowej, na którą ministerstwo przeznaczyło ponad 30 milionów złotych. Pracownicy instytutu, z którymi udało się porozmawiać nie rozumieją, dlaczego ich dyrektor w zamian nie zabiegała o pieniądze na remont klinik psychiatrycznych. Dyrektor tłumaczyła, że miała do wyboru dwie drogi. Wspólnie ze swoimi współpracownikami postanowiła postawiła jednak na kompleksowość instytutu, który do tej pory w swojej ofercie nie miał psychiatrii sądowej.
Rzecznik ministra Bartosza Arłukowicza dodaje, że przyszłość ewentualnego remontu klinik psychiatrycznych zależy od zasobności resortowego portfela.