Chory rynek pracy, czyli - poszukiwana, poszukiwany
Na "chorym" rynku pracy działają "chorzy" ludzie. Pracodawcy robią sobie żarty pt. "poszukiwany młody, zdolny, w wieku 19 – 26 lat, po studiach dziennych, 5-letnie doświadczenie na stanowisku managera, 3 języki zachodnie (dlaczego nie wschodnie?), fakultet z chemii nieorganicznej w specjalności związki tytanu, otwarty przewód doktorski, umiejętność tworzenia baz danych i doskonała znajomość skryptu Java". Przeróżne kanalie wykorzystują ludzką niewiedzę i naciągają na "nowe, tanie rozwiązania" (często bez wyjścia...).
Bezrobocie sięgnęło 20%, na rynek pracy wchodzą kolejne roczniki wyżu demograficznego, socjologowie wieszczą koniec pracy!!! Czyżby? Żeby stwierdzić fałszywość takich wróżb, wystarczy spojrzeć na obdarte budynki, poszukać autostrad w polu... Praca dosłownie leży na ulicy i to aż w nadmiarze.
Co więc jest z nami nie tak? Po kraju krąży wielka zaraza, widmo o nazwie bezrobocie strukturalne. Co to oznacza w praktyce? Chodzi o niedopasowanie ludzi, czyli nas samych, do potrzeb współczesnego rynku. Taka sytuacja szkodzi zarówno gospodarce (brak odpowiednich pracowników) jak i obywatelom (brak odpowiednich kwalifikacji). Poszukujemy winnych? W rolach głównych: transformacja ustrojowa, system edukacyjny, błędy elit (zachłanność?), specyficzna polska natura.....
Recepta? Niestety, prostego rozwiązania na strukturalne braki polskiego rynku pracy nie ma. Wiadomo jednak, że system edukacyjny powinien wypuszczać ludzi znających języki obce, aktywnych na miarę swoich możliwość, obeznanych z podstawowymi prawami im przysługującymi (objaśnianie podstaw prawa i etyki z filozofią od gimnazjum!!!), potrafiących poruszać się TWÓRCZO w dziedzinach informatycznych i posiadających umiejętność organizowania sobie czasu oraz tworzenia własnych interesów. Poza tym? Czas, czas, czas... i mądrość rządzących oraz wielki wysiłek autorytetów wszelkich specjalności. Plus utarcie nosa "biurokreacji". Jednym słowem: mobilizacja! To już naprawdę ostatni dzwonek, nim dotknie nas apatia i zniechęcenie do samych siebie...