Chory na schizofrenię Kanadyjczyk zaginął 2012 roku. Odnalazł się w Brazylii, 10 tys. km od domu
Zaginiony przed prawie pięcioma laty mężczyzna odnalazł się ponad 10 tys. kilometrów od domu w sercu amazońskiej puszczy. Do ojczyzny wrócił dzięki pomocy ludzi dobrej woli.
O historii Antona Pilipa, który zaginął bez śladu w marcu 2012 roku, rozpisują się wszystkie światowe media. Cierpiący na schizofrenię mężczyzna ostatni raz widziany był w Toronto. Nie było jakichkolwiek wskazówek, gdzie mógł się udać, nie zabrał ze sobą żadnych dokumentów, ani ubrań. Jak pisze serwis internetowy CBC News, po zgłoszeniu zaginięcia na policji zrozpaczona rodzina rozwieszała ogłoszenia, przeszukiwała schroniska dla bezdomnych, więzienia i kostnice. Bez żadnego rezultatu.
Kiedy bliscy Kanadyjczyka porzucili już wszelką nadzieję, przypuszczając najgorsze, 39-letni dziś mężczyzna nagle odnalazł się ponad 10 tys. kilometrów od domu, w środku amazońskiej puszczy.
Pomógł przypadek
W listopadzie ubiegłego roku natknęła się na niego brazylijska policja, gdy wałęsał się po drodze na północnym-zachodzie Brazylii. Anton nie mówi po portugalsku i nie miał przy sobie żadnych papierów, ale miał to szczęście, że wśród przesłuchujących go funkcjonariuszy znalazła się policjantka o kanadyjskich korzeniach. Choć z cierpiącym na schizofrenię mężczyzną ciężko było się porozumieć nawet w ojczystym dla niego języku angielskim, kobiecie udało się częściowo ustalić tożsamość zatrzymanego i skontaktować z kanadyjską ambasadą w Brazylii.
Zanim służby dyplomatyczne zidentyfikowały go jako zaginionego przed laty Antona Pilipa, na początku grudnia zniknął po raz drugi, tym razem uciekając ze szpitala w Porto Velho, gdzie został umieszczony przez brazylijskie służby. Na szczęście dzięki wszczętym poszukiwaniom Antona odnaleziono ponownie na początku stycznia, niedaleko miasta Manaus.
Łatwo sobie wyobrazić radość rodziny, gdy po tylu latach dowiedzieli się, że ich bliski jest cały i zdrowy. - Byłem naprawdę zszokowany... Nigdy nie chciałem porzucić nadziei - powiedział jego brat Stefan, cytowany przez CBC News. Dzięki internetowej zbiórce i pomocy ludzi dobrej woli szybko zgromadził pieniądze potrzebne do sprowadzenia Antona do Kanady. 39-latek wrócił do ojczyzny na początku lutego.
Jak trafił do Brazylii?
Stefan Pilipa w rozmowie z mediami przyznał, że przez lata zadawał sobie pytanie, co dzieje się z jego bratem. Okazuje się, że Anton trafił do Brazylii autostopem i ukrywając się w ciężarówkach, a część drogi przebył po prostu na piechotę, często nie mając nawet butów. Jego wyprawa wiodła przez USA, Meksyk, Gwatemalę, Kostarykę, Panamę, Kolumbię i Wenezuelę.
Sam bohater tej niesamowitej historii powiedział w rozmowie z BBC Brasil, że na swojej drodze spotkał więcej wspaniałych ludzi, którzy mu pomogli, niż tych "złych". Jeżeli nie mógł liczyć na dobrą wolę innych, jedzenie i ubrania znajdował w śmietnikach.
- Nigdy nie czułem się samotny. Dużo rozmyślałem przez te lata, spałem pod gołym niebem. Życie jest bardzo proste, nie potrzebujemy wielu rzeczy - powiedział. Jednak powodów, dla których porzucił dom i wyruszył w drogę, nie wyjawił.