Chory na raka mężczyzna zatrzaśnięty w karetce. Jego syn musiał wybić szybę
Chory na nowotwór mężczyzna spędził prawie godzinę zatrzaśnięty w nagrzanej karetce pogotowia. Kierowca ambulansu przez nieuwagę zatrzasnął drzwi do samochodu razem z kluczykami i pacjentem leżącym w środku. Interweniować musiał syn pacjenta, który w akcie desperacji wybił szybę w pojeździe.
Do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego tygodnia w Krakowie, przy ulicy Marczyńskiego. Dwóch pracowników firmy EMERGENCY24 świadczącej usługi medyczne miało przetransportować mężczyznę karetką do hospicjum. Kiedy umieścili pacjenta wewnątrz ambulansu, jeden z nich zatrzasnął auto z kluczykami w środku - opisuje Radio ZET.
Mężczyźni nie dali radę otworzyć drzwi i po dłuższej chwili postanowili zadzwonić do współpracowników z prośbą o przywiezienie zapasowych kluczyków. W związku z ogromnym upałem sąsiedzi domagali się od obsługi ambulansu wybicia szyby. Widząc ich opieszałość do działania przystąpił syn zamkniętego w środku mężczyzny, używając leżącej na trawniku deskorolki.
Wtedy medycy weszli do karetki i sprawdzili, w jakim stanie jest pacjent. Chorujący na nowotwór mężczyzna spędził łącznie 45 minut w nagrzanej karetce. Z relacji świadków wynika, że po wybiciu szyby ambulans odjechał na sygnale.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To była nieszczęśliwa sytuacja"
Właściciel firmy Maciej Maria Kisiel Dorohinicki w rozmowie z Radiem ZET zapewnił, że o opisanej sytuacji dowiedział się dopiero od dziennikarzy. Po rozmowie z pracownikami potwierdził, że miała ona miejsce. Podkreślił jednak, że według ich relacji mężczyzna spędził w karetce nie dłużej jak 15 minut.
- To była nieszczęśliwa sytuacja, ale jako właściciel firmy czuję się odpowiedzialny za to, co się stało. Jest mi przykro - przekazał. Dodał, że szuka kontaktu do syna pacjenta. - Jeśli będę miał możliwość, to pomogę mu we wszystkim, jeśli zajdzie taka potrzeba -zapewnił.
Źródło: Radio ZET