PolskaCholesterol jako narzędzie PR

Cholesterol jako narzędzie PR

Podobno najlepiej jest mieszkać w kraju, w którym większość ludzi nie pamięta nazwiska premiera i prezydenta. To bowiem może oznaczać, że urzędnicy ci nie narzucają się opinii publicznej, nie wywołują skandali, nie marnują czasu na konferencje prasowe, tylko rzetelnie realizują powierzone im zadania. I jak to się ma do Polski, w której wiemy nie tylko, że córka premiera pracuje za ladą, ale również że sam premier ma za dużo cholesterolu.

07.08.2008 | aktual.: 08.08.2008 11:39

Polska debata publiczna wkroczyła do gabinetu zabiegowego. Wcale nie po to, aby pochylić się nad problemami służby zdrowia, ale po to, żeby poinformować, że Tusk jest lepszy od Kaczyńskiego we wszystkim. Nawet cholesterolu ma więcej.

Jeśli Polacy się na czymś znają, to na zdrowiu. Przeciętnemu obywatelowi trudno się połapać w kolejnych deklaracjach członków rządu: będą rządzić rozporządzeniami, czy nie będą; rozwiążą Sejm, czy nie rozwiążą; nie tolerują nepotyzmu, czy uważają go za miłą rodzinną tradycję. Przeciętny obywatel nie zrozumie też, w jaki sposób do nagłego gospodarczego cudu mogłaby doprowadzić nowelizacja ustawy kominowej czy medialnej (gdyby tylko ten zły prezydent jej nie zawetował). Przeciętny obywatel słabo kuma te sprawy, więc dobrze jest mu podrzucić coś co zrozumie. Na przykład info o zdrowiu premiera.

A w takim info same dobre njusy. Premier to chłop na schwał, wszystko ma na swoim miejscu. I nawet ten lekki zgrzyt (wysoki cholesterol) można PR-owo wygrać: w końcu cóż bardziej prawdziwie polskiego niż za wysoki poziom cholesterolu?

Z raportu o zdrowiu premiera dowiadujemy się też, że ma doskonałą tolerancję na wysiłek. I to jest bardzo ważna informacja, której nie bylibyśmy w stanie zdobyć w inny sposób. Zasadniczo trudno bowiem zbadać tolerancję na coś, czego nie ma.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Polacy zasadniczo nie są zainteresowani raportem o stanie zdrowia prezydenta, a stan zdrowia premiera interesuje ich bodaj jeszcze mniej. Próbując uczynić z cholesterolu premiera njus dnia (a może i tygodnia) PR-owcy Donalda Tuska może mieli dobrą intuicję (skoro prezydent nie chce, to niech premier się zbada), ale zapomnieli o tym, że (mam nadzieję) w wyborach głosuje się nie na Mistera Dobrej Morfologii Krwi, a na urzędnika państwowego, który ma stworzyć warunki do wszechstronnego rozwoju społeczeństwa. Rozwoju, który doprowadzi nas do takiego poziomu cywilizacyjnego, że nie będziemy musieli znać nazwiska premiera. Ani wiedzieć, czy ma żelazo w normie i czy przypadkiem mu wrzody nie dokuczają.

Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)