Chodynicki ostatecznie "kłamcą lustracyjnym"
Ryszard Chodynicki (PLD) stracił mandat poselski. Sąd Najwyższy uznał go ostatecznie
za "kłamcę lustracyjnego". Oznacza to dla byłego posła 10-letni
zakaz pełnienia niektórych funkcji publicznych.
04.10.2004 | aktual.: 04.10.2004 13:39
Ta sprawa jest nietypowa, bo Chodynicki - były pułkownik wojska - napisał w swym oświadczeniu lustracyjnym, że pełnił służbę w Wojskowej Służbie Wewnętrznej (WSW)
. Z dalszej treści jego oświadczenia jednak wynikało, że pełnił tam nie służbę lecz, że był tajnym współpracownikiem WSW.
Obrońca Chodynickiego mec. Wojciech Tomczyk przedstawiał w poniedziałek przed Sądem Najwyższym ten fakt jako nieświadomość lustrowanego i niedoskonałość ustawy lustracyjnej. Pan Chodynicki był dowódcą batalionu w 3. Warszawskim Pułku Pontonowym. Jego kontakty z WSW miały charakter rutynowy. Lustrowany nie powinien odpowiadać za luki i niejasności w ustawie. Wszystkie podane przez niego w oświadczeniu fakty są prawdziwe, choć nie w pełni ścisłe - mówił adwokat. Ten błąd zrzucił na karb "braku wykształcenia prawniczego" posła.
Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński replikując obrońcy wskazywał, że oświadczenie Chodynickiego to świadome zatajenie współpracy z WSW.
Czym innym jest przedstawienie się w oświadczeniu lustracyjnym jako oficer WSW, a czym innym - jako tajny współpracownik WSW. Pan poseł Chodynicki jest pułkownikiem, doktorem nauk wojskowych i w rzeczywistości nigdy nie służył w WSW, lecz został pozyskany przez WSW jako osobowe źródło informacji. Przybrał pseudonim "Hanka" i kontaktował się z oficerami WSW zarówno w 3. Pułku Pontonowym, jak i w czasie misji na Bliskim Wschodzie (w Libii, w latach 70.). Czy pułkownik wojska nie wie, na czym polega służba i czym się ona różni od bycia tajnym współpracownikiem? - przemawiał Nizieński.
Sąd przyznał w poniedziałek rację rzecznikowi i oddalił kasację Chodynickiego, jako, oczywiście, bezzasadną. Naczelnym celem ustawy lustracyjnej jest podanie zgodnego z prawdą oświadczenia o związkach z organami bezpieczeństwa PRL. Oświadczenie pana Chodynickiego bezspornie jest niezgodne z prawdą, bo nie służył on w WSW, lecz był ich tajnym współpracownikiem - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Artymiuk. SN uznał, że podanie w oświadczeniu nieprawdziwej informacji, było "świadomym postępowaniem lustrowanego", który, jako wysoki oficer wojska i doktor nauk wojskowych, "ma status wykształcenia i wiedzy wyższy od przeciętnej".
Były poseł powiedział po rozprawie, że nie wie jeszcze, co będzie robił, gdyż "nie dopuszczał takiego wyroku" i nie szukał sobie jeszcze innej pracy. Przyznał w rozmowie, że z całokształtu znanych faktów wynika, iż był współpracownikiem WSW, ale - jego zdaniem - wynika to z oświadczenia, jakie złożył - mimo iż przyznał się w nim do "służby" w WSW, a nie "tajnej współpracy", tak jak powinien - wszystkie wątpliwości rozwiewa bowiem, według niego, tajna część oświadczenia lustracyjnego, w której precyzuje się szczegóły kontaktów ze służbami specjalnymi.
W Monitorze Polskim, który drukuje oświadczenia lustracyjne posłów, senatorów, ministrów, adwokatów, prokuratorów i sędziów, publikuje się tylko jawną część oświadczenia, czyli dane lustrowanego i stwierdzenie, że np. przyznał się do pracy, służby lub tajnej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Dokładne szczegóły (w jakich latach i gdzie konkretnie) pozostają w tajnej części oświadczenia, które weryfikuje rzecznik i sąd lustracyjny.
Chodynicki nie wykluczył, że będzie się jeszcze odwoływał do Trybunału w Strasburgu, gdyż uważa poniedziałkowe rozstrzygnięcie za niesprawiedliwe. Odwołanie takie nie wstrzymuje jednak utraty mandatu posła.
Chodynicki dostał się do Sejmu z listy SLD. W czasie kadencji zmienił barwy klubowe i był posłem Partii Ludowo-Demokratycznej. Teraz mandat po nim przypadnie Mirosławowi Krajewskiemu - byłemu wiceprezydentowi Włocławka.