Chłopiec spadł z 6 metrów w parku linowym. "Z całą pewnością doszło do błędu ludzkiego"
Policja ustala, w jaki sposób doszło do dramatycznego wypadku w Uniejowie. Przechodzący po torze linowym chłopiec spadł z wysokości 6 metrów. Przedstawiciele firmy zapewniają, że "wszystkie urządzenia były sprawne".
- Trwają czynności wyjaśniające. Nie jest wykluczony zarówno błąd ludzki, jak i awaria sprzętu - powiedział w rozmowie z portalem dzienniklodzki.pl Maciej Łuczak z firmy VattenBall - operatora parku linowego w Uniejowie.
W sobotę po południu przyszedł tu z rodzicami 10-letni Krystian. Chłopca przeszkolono, zabezpieczono i wpuszczono na trasę. Ale w trakcie przejścia spadł z wysokości 6 metrów na ziemię. Chłopca zabrano do szpitala pediatrycznego.
- Pacjent był w stanie ciężkim, ale stabilnym. Konieczna była jednak szybka diagnostyka i pomoc w szpitalu. Chłopiec miał połamane ręce i uraz jamy brzusznej - stwierdził Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Zobacz także: Wojna o lokale zastępcze. Mieszkańcy nazywają je "norami" i "ruderami"
Z informacji portalu wynika, że chłopiec będzie musiał przejść nawet kilkanaście miesięcy rehabilitacji. Ma złamane kończyny i pękniętą wątrobę.
Operator twierdzi, że urządzenia były sprawne
- Prowadzimy czynności w sprawie wypadku w parku linowym w Uniejowie. Policjanci na miejscu sprawdzili trzeźwość rodziców i obsługi parku. Zabezpieczyli ślady i dokumentację. Będziemy również analizować zapis monitoringu - powiedział nadkom. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Firma realizująca budowę zapewniła, że park linowy w Uniejowie przeszedł przegląd techniczny w kwietniu 2018 roku. - Wszystkie urządzenia były sprawne - stwierdził jej przedstawiciel Jacek Kula. Obsługujący park operator zewnętrzy powiedział, że posiada pełną dokumentację a personel parku został odpowiednio przeszkolony i dysponuje zaświadczeniami.
- Wybudowaliśmy w Polsce 67 parków, a dodatkowo atestowaliśmy blisko sto. Na podstawie zdjęć z parku linowego w Uniejowie można powiedzieć, że z całą pewnością doszło do błędu ludzkiego. Ewidentnie źle dobrano sprzęt asekuracyjny - mówi Wojciech Sieprawski z firmy Polskie Parki Linowe.
Źródło: dzienniklodzki.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl