Chłopiec groził szkole, a nie prezydentowi
Trzynastoletni chłopiec, któremu władze zarzucały, że groził George'owi W. Bushowi, w rzeczywistości groził szkole, a nie prezydentowi - oznajmiła policja.
30.03.2006 10:30
Kapitan Linny Cloyd powiedział mediom, że prowadzone było śledztwo przeciwko nastolatkowi, podejrzanemu o wysyłanie do burmistrza miasta Florence maili z groźbami wobec Busha, miasta i szkoły. W przyszłym tygodniu Bush ma odwiedzić pobliskie Cincinnati.
Okazało się jednak, że chłopiec nie groził bezpośrednio Bushowi. Został natomiast oskarżony o terrorystyczne groźby pod adresem szkoły. Nastolatka nie aresztowano.
Śledztwo wszczęto, kiedy burmistrz Diane Whalen otrzymała anonimowe maile z groźbami. Szybko ustalono nadawcę i w poniedziałek do jego domu udali się agenci FBI i policjanci. Za zgodą rodziców chłopca skonfiskowano jego komputer.
Kapitan Cloyd przyznał, że nie znaleziono niczego, co wskazywałoby, że chłopiec naprawdę zamierzał spełnić swe groźby.