Chiny protestują przeciwko wizycie dalajlamy w USA
Chiny zaprotestowały przeciwko obecności dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków, na publicznej imprezie w USA, w której uczestniczył m.in. prezydent Barack Obama. Pekin zarzucił Waszyngtonowi wykorzystywanie kwestii Tybetu do celów politycznych.
06.02.2015 | aktual.: 06.02.2015 12:57
Rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei podkreślał, że Pekin uważa dalajlamę za politycznego uchodźcę, który "pod płaszczykiem religii" dąży do obalenia chińskich rządów w Tybecie.
Obama powitał w czwartek dalajlamę przy okazji śniadania modlitewnego w Waszyngtonie jako "dobrego przyjaciela", ale nie spotkał się z nim bezpośrednio. Skinął mu głową, uśmiechnął się, złożył dłonie w powitalnym geście, a potem pomachał ręką.
Hong oświadczył, że Chiny sprzeciwiają się udostępnianiu dalajlamie przez inne kraje platformy do promowania jego planów. Podkreślał, że w kwestii Tybetu Pekin nie pójdzie na żadne ustępstwa. Tybet został zajęty przez komunistyczne Chiny w latach 50. XX wieku. Dalajlama przebywa na uchodźstwie od 1959 roku.
Przemawiając z okazji dorocznego Narodowego Śniadania Modlitewnego do ok. 3 tys. zgromadzonych Obama mówił, że dalajlama jest: "przekonującym przykładem tego, co oznacza współczucie, źródłem inspiracji, zachęcającym do opowiedzenia się za wolnością i godnością wszystkich istot ludzkich". Przypomniał, że przy kilku okazjach przyjął dalajlamę w Białym Domu.
Podczas czwartkowej godzinnej dyskusji o sprawach wiary Obama siedział przy stole prezydialnym razem z innymi przywódcami politycznymi i religijnymi. Dalajlama, laureat pokojowego Nobla, zajął miejsce w audytorium, obok aktora Richarda Gere'a i doradczyni Obamy, Valerie Jarrett. W ubiegłym roku na spotkaniu modlitewnym Obama skrytykował Chiny za niedostateczną ochronę wolności religijnej.
W czasie ostatniego spotkania Obamy z dalajlamą w lutym 2014 roku Biały Dom wyjaśniał, że tybetański przywódca został przyjęty "jako cieszący się szacunkiem na całym świecie przywódca duchowy i kulturowy", sugerując, że nie został przyjęty w charakterze dygnitarza politycznego. Spotkanie, które było zamknięte dla prasy, nie odbyło się w prestiżowym Gabinecie Owalnym. Mimo tych formalnych ostrożności władze w Pekinie natychmiast nazwały rozmowę obu przywódców "poważną ingerencją" w sprawy wewnętrzne Chin.
Zobacz także: Franciszek wygłosi przemówienie w Kongresie USA