Chiny ponownie potępiają referendum na Tajwanie
Chiny po raz kolejny potępiły sobotnie referendum na Tajwanie, w czasie którego elektorat - wybierający tego dnia nowego tajwańskiego prezydenta - ma wypowiedzieć się na temat wymierzonych w wyspę chińskich rakiet i w sprawie negocjacji z Pekinem.
Rzecznik chińskiego MSZ w czwartek powiedział w Pekinie, że tajwańskie referendum może zagrozić stabilizacji w regionie.
"Niektórzy ludzie na Tajwanie pod fałszywym pretekstem demokracji chcą doprowadzić do zagrażającego stabilizacji w rejonie Cieśniny Tajwańskiej referendum, faktycznie dotyczącego niepodległości Tajwanu" - ostrzegł chiński rzecznik Kong Quan, akcentując, iż takie plany Tajpej wywołały sprzeciw międzynarodowej społeczności.
Rzecznik nie powtórzył jednak wcześniejszych ostrzeżeń Pekinu wskazujących na możliwość chińskiej interwencji wojskowej.
W sobotę Tajwańczycy wybiorą prezydenta; wezmą też udział w pierwszym w historii kraju referendum politycznym, faktycznie decydując o kształcie przyszłych stosunków wyspy z Chinami.
Referendum ma dotyczyć "likwidacji przez Chiny stanowisk rakietowych, wymierzonych w terytorium Tajwanu". Ubiegający się o reelekcję prezydent Tajwanu Chen Shui-bian nazwał referendum "antywojennym i antyrakietowym"; zastrzegał, iż plebiscyt mógłby zostać odwołany, gdyby Chiny usunęły 496 stanowisk rakiet, wymierzonych w Tajwan.
Tajwańczcy zostaną poproszeni o odpowiedź na dwa pytania. Według agencji Reutera pierwsze z nich brzmi: "Naród Tajwanu domaga się, by kwestia Cieśniny Tajwańskiej została rozstrzygnięta środkami pokojowymi. Gdyby Chiny kontynentalne odmówiły wycofania rakiet, wymierzonych w Tajwan, i formalnego odżegnania się od użycia siły wobec nas, czy zgadzasz się, by rząd pozyskał nowocześniejszą broń antyrakietową w celu umocnienia obronnego potencjału Tajwanu?".
"Czy zgadzasz się na to, by nasz rząd nawiązał negocjacje z Chinami kontynentalnymi w sprawie ustanowienia ram 'pokoju i stabilizacji' w stosunkach w rejonie Cieśniny w imię osiągnięcia konsensu i dla dobra ludzi po obu stronach (Cieśniny)?" - brzmi drugie pytanie sobotniego plebiscytu.
Referendum będzie ważne, jeśli co najmniej połowa głosujących w wyborach prezydenckich pobierze w czasie elekcji karty z pytaniami.
Pekin już wcześniej uznał plebiscyt za ingerencję w swe wewnętrzne sprawy oraz za wstęp do tajwańskiej deklaracji niezależności od Pekinu. Chiny niezmiennie uważają Tajwan za swoją prowincję, która nielegalnie odłączyła się od macierzy.