Chiny ostro zaprotestowały przeciwko spotkaniu Busha z dalajlamą
Władze w Pekinie ostro zaprotestowały w
środę przeciwko spotkaniu prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a
W. Busha z dalajlamą, potępiając - jak to określiły - "brutalną
ingerencję (USA) w wewnętrzne sprawy Chin".
Tybet jest niezbywalną częścią chińskiego terytorium i kwestia tybetańska jest wyłącznie wewnętrzną sprawą Chin - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Liu Jianchao (Liou Dzien-cz'hao), cytowany przez agencję Xinhua.
Podkreślił, że próby wykorzystywania dalajlamy do ingerowania w wewnętrzne sprawy chińskie "skazane są na niepowodzenie".
Pomimo wcześniejszych zastrzeżeń Pekinu amerykański prezydent spotkał się we wtorek ze świeckim i duchowym przywódcą Tybetańczyków dalajlamą. Spotkanie trwało pół godziny i miało charakter prywatny; odbyło się w prywatnych apartamentach prezydenckich, a nie w Gabinecie Owalnym Białego Domu.
Rzecznik chińskiego MSZ ocenił, że "słowa i czyny dalajlamy w ciągu ostatnich dziesięciu lat pokazują, iż jest on uchodźcą politycznym zaangażowanym w działalność separatystyczną pod przykrywką religii".
Ponadto w komentarzu redakcyjnym anglojęzyczny dziennik "China Daily" napisał, że "wydarzenie to z pewnością rzuci cień na stosunki" między Chinami i USA, a "odpowiedzialność za to poniosą Amerykanie".
Po spotkaniu rzeczniczka Białego Domu Dana Perino zaprzeczyła, jakoby spotkanie prezydenta z dalajlamą mogło stworzyć jakiekolwiek podstawy do pogorszenia stosunków z Chinami. Zastrzegła jednak, że USA rozumieją, iż "może to wywoływać silne emocje u Chińczyków".
Dalajlama ma otrzymać w środę w Waszyngtonie Złoty Medal Kongresu - najwyższe cywilne odznaczenie w USA. W ceremonii uczestniczyć będzie prezydent Bush.
Władze Chin ostrzegły USA, że przyznanie dalajlamie Złotego Medalu Kongresu USA "poważnie" nadszarpnie stosunki między obu krajami. Wyraziły ponadto nadzieję, że USA "skorygują swój błąd i przestaną mieszać się w wewnętrzne sprawy Chin".
72-letni dalajlama od 1959 roku przebywa na wygnaniu, gdzie udał się po krwawym stłumieniu przez Chiny powstania w Tybecie. Zawsze podkreśla, że pragnie tylko "prawdziwej autonomii", a nie niepodległości tej prowincji. Z kolei Pekin oskarża go o dążenie do oderwania Tybetu od Chin. Dalajlama w 1989 r. otrzymał pokojową Nagrodę Nobla.