Chińska firma pomagała w budowie rakiet dla Iranu?
Rząd Stanów Zjednoczonych nałożył
sankcje na szefa chińskiej spółki obrotu metalami oraz
sześć firm irańskich, podejrzanych o pomoc w transferowaniu
techniki rakietowej i nuklearnej z Chin do Iranu.
Jednocześnie sąd w Nowym Jorku wysunął wobec wspomnianej chińskiej spółki LIMMT i jej szefa Li Fangwei 118 zarzutów, w tym dostarczenia 33 tys. funtów (15 ton) specjalnego stopu aluminium, używanego przy produkcji pocisków balistycznych dalekiego zasięgu. Li miał również podstępnie wykorzystywać nowojorskie banki do przekazywania pieniędzy między Chinami i Iranem poprzez Europę oraz Stany Zjednoczone.
- Dostarczane materiały mogły mieć podwójny użytek, ale gdy są one wysyłane do czołowych spółek utworzonych przez irańskie wojsko, a oskarżeni używają fałszywych certyfikatów ostatecznego użytkownika i nieprawdziwych nazwisk, to nie ma wiele wątpliwości, że miały one służyć produkcji uzbrojenia - powiedział dziennikarzom okręgowy prokurator Manhattanu Robert Morgenthau.
Dodał, iż zwróci się do chińskiego rządu o aresztowanie i ekstradycję Li - znanego również jako Karl Lee - oraz kilku jego wspólników. Jak się przypuszcza, Li ukrywa się w Chinach.
Zarządzone przez ministerstwo skarbu USA sankcje obejmują zamrożenie wszystkich znajdujących się pod amerykańską jurysdykcją aktywów LIMMT oraz sześciu firm irańskich, zaangażowanych w tamtejszy program rakietowy i nuklearny. Ponadto obywateli USA obowiązuje zakaz dokonywania jakichkolwiek transakcji z tymi firmami.
Firma LIMMT już od roku 2006 figuruje na prowadzonej przez ministerstwo skarbu "czarnej liście" spółek wspierających nielegalne rozprzestrzenianie broni masowego rażenia. Obecnie na listę tę trafił sam Li wraz z ośmioma swoimi wspólnikami.