Chińska fabryka do rodzenia dzieci
Lokalne władze w Kalifornii odkryły osiedle domków jednorodzinnych, w których "turystki z Chin" będące w ciąży rodziły dzieci. Wszystko było urządzone jak w prawdziwym szpitalu. Noworodkami, z których część była w inkubatorach, zajmowała się pielęgniarka.
29.03.2011 | aktual.: 29.03.2011 12:13
Inspektorzy budowlani i policja w położonym na przedmieściach Los Angeles San Gabriel, postanowili sprawdzić doniesienia okolicznych mieszkańców, którzy skarżyli się na hałasy i informowali o niespotykanie dużej ilości kobiet w ciąży pojawiających się na jednym z osiedli, połączonych ze sobą domów, tzw."szeregowców."
Gdy weszli do środka ich oczom ukazały się schludne pomieszczenia przypominające klinikę porodową. W kilku inkubatorach leżały noworodki, których doglądała pielęgniarka. Część pokoi miała numery, niektóre były bardzo ekskluzywne, z wydzielonymi garderobami, telewizorami, klimatyzacją i lodówką.
Nikt nie wie dokładnie jak długo ale na pewno co najmniej od kilku miesięcy w tym miejscu znajdowała się klinika porodowa dla Chinek, chcących urodzić swoje dziecko w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie za taką możliwość zapłaciły po kilka tysięcy dolarów. Większość z nich po urodzeniu dziecka i uzyskaniu dla niego amerykańskiego obywatelstwa, wyjechała już z USA. 10 kobiet, które aktualnie przebywały na "porodówce" wraz z dziećmi przeniesiono do okolicznych moteli.
- Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem - powiedział cytowany przez "New York Timesa" inspektor Clayton Anderson. - Nie było tam brudu ani nic takiego, wszystko było schludne i porządne. Niezwykła była tylko ta liczba kobiet z dziećmi - dodał.
Ani on, ani inni oficjele, nie podejmują się odpowiedzieć na pytanie ile nowych obywateli amerykańskich mogło przyjść na świat w tej quasi klinice. Służby imigracyjne i policja nie wiedzą także jak dużo może być podobnych miejsc w całych Stanach Zjednoczonych.
14 poprawka do konstytucji USA gwarantuje amerykańskie obywatelstwo każdemu dziecku, które przyjdzie na świat na terytorium Stanów Zjednoczonych. Praktyka wykorzystywania tego prawa przez nielegalnych migrantów z Meksyku i innych krajów Ameryki Łacińskiej jest dobrze znana. Dzięki urodzonemu w USA dziecku mogą oni liczyć uda im się w przyszłości zalegalizować swój pobyt.
Zjawiskiem mało zbadanym jest jednak "turystyka macierzyńska", stosunkowo zamożnych kobiet, które mimo, iż w swoich krajach mają się nieźle, także chcą urodzić w Stanach.
Amerykańskie władze są jak na razie wobec takich przypadków bezradne. Konsulowie nie mogą odmawiać wiz kobietom tylko dlatego, że są w zaawansowanej ciąży. Te zaś coraz częściej mają do dyspozycji oferty różnych agencji, które gwarantują bezpieczny poród w USA.
Ostatnio pewien hotel, będący własnością kapitału tureckiego, znajdujący się na Upper East Side (jedna z najbardziej ekskluzywnych dzielnic Nowego Jorku) przez miesiąc prowadził kampanię reklamową pod hasłem "dziecko zostaje."
W przypadku właściciela budynków w San Gabrie, także skończyło się na mandacie. Inspektorzy budowlani nakazali mu zapłacić 800 dolarów za nielegalne wyburzenie ścian i połączenie "szeregowców" i na tym się skończyło.
Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski