Chciał ominąć psa na jezdni, zabił dwoje dzieci
Trzech lat więzienia zażądał prokurator dla
policjanta, oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęli
dwaj 3-letni bracia, a dwie kolejne osoby zostały ciężko ranne.
Przed Sądem Rejonowym w Brzozowie (województwo podkarpackie) zakończył się właśnie proces w tej sprawie. Wyrok zostanie ogłoszony 27 maja.
20.05.2009 | aktual.: 20.05.2009 14:49
W mowie końcowej prokurator - oprócz trzech lat pozbawienia wolności - zażądał też czteroletniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Surowszej kary domagał się pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - czterech lat więzienia i sześcioletniego zakazu prowadzenia pojazdów. Obrońca przekonywał sąd, że kara w zawieszeniu i maksymalnie dwuletni zakaz prowadzenia aut będzie karą adekwatną.
Do wypadku doszło w sierpniu 2007 roku w miejscowości Blizne koło Brzozowa. Samochód kierowany przez wówczas 42-letniego policjanta Krzysztofa T. uderzył w idącą chodnikiem grupę ludzi - dwie matki z czwórką dzieci. Na miejscu zginęli 3-letni bliźniacy Piotruś i Pawełek. Do szpitala trafiła matka chłopców i 5-letnia Kinga.
Według aktu oskarżenia policjant, jadąc z nadmierną prędkością, nagle skręcił w lewo, chcąc uniknąć zderzenia z psem, który wybiegł na drogę. Stracił wówczas panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik. Potwierdziły to też zeznania świadków. Badania na alkomacie wykazały, że był trzeźwy.
Biegli natomiast uznali, że oskarżony jechał co najmniej z prędkością 92 kilometrów na godzinę. Według nich, gdyby jechał z dopuszczalną prędkością, nie doszłoby do wypadku.
W czasie procesu Krzysztof T. nie przyznał się do winy. Składając wyjaśnienia zaprzeczył, by jechał z nadmierną prędkością. Mówił, że wyprzedzając jadący przed nim z prędkością około 50 km samochód zobaczył psa, przebiegającego przez jezdnię. Wówczas chcąc uniknąć potrącenia najpierw zaczął hamować, a później przyspieszył, i chcąc wyprowadzić auto "na prostą", skręcił kierownicą i wjechał na chodnik.
Policjant z 17-letnim stażem w policji został zawieszony w czynnościach służbowych. Wcześniej pracował w oddziale prewencji KWP. W czasie wypadku prowadził prywatny samochód. Jechał do jednego z posterunków policji w Bieszczadach, gdzie został oddelegowany na czas lata z KWP w Rzeszowie.