Chciał od premier dowodów na "opłacone protesty". Dostał odpowiedź od kancelarii
Wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju chciał od premier Beaty Szydło dowodów na to, że protesty przeciwko rządowej reformie sądownictwa były "opłacone". Kancelaria premiera informuje, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z informacją publiczną, ponieważ "nie jest ona w posiadaniu organu i nie została utrwalona w jakiejkolwiek formie".
Premier Beata Szydło stwierdziła w wywiadzie dla "Gazety Polskiej", że lipcowa fala protestów była "dobrze wyreżyserowaną i dobrze opłaconą akcją, mającą uderzyć w polski rząd". W wielu miastach Polski Polacy protestowali przeciwko PiS-owskim reformom sądownictwa, apelowali do prezydenta o zawetowanie trzech ustaw.
Wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju Marek Tatała - na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej - poprosił o przedstawienie dowodów na poparcie tej tezy. Odpowiedź, którą otrzymał od Kancelarii Premiera, opublikował na Twitterze. "Zdaniem Beaty Szydło protesty w obronie niezależnych sądów były "wyreżyserowaną i opłacaną akcją". Dowodów w KPRM brak. Są wyobrażenia PBS" - tak skomentował pismo urzędników gabinetu premier.
"Informacje nie stanowią informacji publicznej"
"Wnioskowane informacje nie stanowią informacji publicznej, jeżeli nie mają swojego odzwierciedlenia w dokumentach znajdujących się w posiadaniu organu, do którego wystąpiono z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej. (...) Dopóki informacja istnieje tylko w pamięci przedstawiciela władzy publicznej i nie została utrwalona w jakiejkolwiek formie (…) dopóty informacja taka nie ma waloru informacji publicznej” – informuje Centrum Informacyjne Rządu Kancelarii Premiera.