PolskaChcesz umyć ręce po toalecie? Musisz zapłacić

Chcesz umyć ręce po toalecie? Musisz zapłacić

Wrocław może zadziwić turystów płatną usługą. Po wyjściu z toalety trzeba myć ręce - ale też płacić - pisze "Polska Gazeta Wrocławska".

Chcesz umyć ręce po toalecie? Musisz zapłacić
Źródło zdjęć: © Polska Gazeta Wrocławska

Będzie miał co opowiadać o Wrocławiu turysta, jeśli przyciśnie go potrzeba fizjologiczna gdzieś w połowie ul. Świdnickiej. I zostanie skierowany do pachnącego, czystego szaletu (adres: ul. Bożego Ciała 26) za kawiarnią Słodka Borówka, w którym jednak oddzielnie trzeba zapłacić za skorzystanie z kabiny, a oddzielnie za... umycie potem rąk.

Ale sami wrocławianie też nie kryją zdziwienia sytuacją. - Co rusz mam awantury o to, że dodatkowo trzeba płacić - mówi Krystyna Krymska, która pracuje w szalecie przy ul. Bożego Ciała. - W zeszłym tygodniu jedna pani krzyczała, że to powinno być w cenie kabiny. Co ja mogę zrobić? Zawsze tak było, odkąd tu pracuję, czyli od pięciu lat. To miasto ustala cennik.

Firmę do obsługi szaletu wybrał Zarząd Zasobu Komunalnego. - Rzeczywiście, w umowie mamy zapisane, że 1,20 zł kosztuje skorzystanie z kabiny, 60 groszy z pisuaru i 60 groszy za umycie rąk - wylicza Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka ZZK. Zaznacza, że w cenie 1,20 zł jest nie tylko zaspokojenie potrzeby fizjologicznej, ale też namydlenie, spłukanie i wytarcie dłoni.

- 60 groszy za umycie rąk należy zapłacić wtedy, gdy wchodzi się do szaletu, bo pobrudziło się je podczas jedzenia np. lodów - tłumaczy Korzeniowska. Zapewnia, że przy podpisywaniu nowej umowy z firmą, która obsługuje sześć szaletów, ZZK zapis o myciu rąk zostanie doprecyzowany. - Obecna interpretacja firmy jest rzeczywiście niefortunna - przyznaje.

Na pl. Solnym i pod kościołem Marii Magdaleny przy ul. Szewskiej (szalety Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta) w okienku informują nas, że w cenie 1 zł za kabinę mieści się skorzystanie z kranu i zlewu. - W tę cenę wkalkulowane jest użycie 12 litrów wody, która idzie na spłukanie sedesu po użyciu, ale też na umycie rąk - wyjaśnia Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiUM.

Na dowód tego, że za skorzystanie z kabiny w czasie nawet ponadprzeciętnym nie płaci się dodatkowo, pani z szaletu na pl. Solnym (nie chce się przedstawić, ale pracuje w zawodzie 18 lat) opowiada: - Właśnie po pół godzinie wyszedł pan, któremu pierogi na obiad zaszkodziły. A potem długo się mył przy zlewie. No i zapłacił tyle, co za kabinę.

- To smutne, że mycie rąk to jakiś luksus - mówi Dagmara Wiencek, nauczycielka z Przedszkola nr 148 przy ul. Rogowskiej. - Nasze dzieci od pierwszego dnia wiedzą, że trzeba to robić kilka razy dziennie - wyjaśnia.

Po toalecie, tramwaju i psie mamy ich na rękach miliony!

Z prof. Andrzejem Gładyszem, kierownikiem kliniki chorób zakaźnych Akademii Medycznej we Wrocławiu, rozmawia Anna Gabińska

Jak często należy myć ręce?

- Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi. Zawsze wtedy, gdy czujemy, że są brudne: po wyjściu z toalety, z tramwaju, po zabawie z psem. Mamy wtedy na rękach miliony groźnych drobnoustrojów. Mogą wywołać salmonellę, nawet wirusowe zapalenie wątroby typu A. To nie żarty!

A co Pan sądzi o cenniku urzędu miejskiego w szalecie przy ulicy Bożego Ciała?

To jakiś straszny absurd. Przecież można tak skalkulować cenę usługi, by umycie rąk było w nią wliczone. Nie rozumiem, jak można rozgraniczać te dwie czynności.

Panie z szaletów przyznają, że tam, gdzie mycie jest płatne, ludzie rzadziej z tego korzystają.

Otóż to! W naszym społeczeństwie nadal jest niska świadomość znaczenia tak prozaicznej czynności. Ale urzędnicy nie pomagają jej nabyć, ustalając taki cennik.

Polecamy w wydaniu internetowym:
Wrocław: W szczycie staniesz w korku

ręcewrocławmycie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)