Chcemy Niemców i Duńczyków
Rozważa się udział wojsk niemieckich i duńskich w przyszłym polskim sektorze stabilizacji w Iraku, którego dowództwo sprawowałby najpierw Polak, a potem, na zasadzie rotacji, oficerowie duńscy i niemieccy.
06.05.2003 06:22
Poinformował o tym przebywający z wizytą w Waszyngtonie minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, podkreślając jednak, że obsadzenie poszczególnych sektorów nie jest jeszcze zdecydowane i znajduje się dopiero w fazie wstępnych pomysłów.
"Polska jest zainteresowana w tym, aby w dywizji przez nas organizowanej były państwa Unii Europejskiej i NATO" - powiedział min. Szmajdziński po rozmowie z szefem Pentagonu, Donaldem Rumsfeldem.
Udział Niemiec i Danii i wspólne dowództwo - jak wyjaśnił szef MON - byłoby rozwiązaniem wzorowanym na organizacji wspólnego polsko-niemiecko-duńskiego Korpusu Północ-Wschód NATO. Dodał, że jest możliwe, iż w polskim sektorze znaleźliby się tylko niemieccy oficerowie-dowódcy, ale nie żołnierze.
Na razie bowiem - jak powiedział w niedzielę niemiecki minister obrony Peter Struck - Niemcy nie planują wysłania swych wojsk do Iraku. Niemcy sprzeciwiały się wojnie w Iraku, niechętnie wysyłają swoje wojska w misje zagraniczne i każda z nich musi być zatwierdzona przez Bundestag. Min.Szmajdziński rozmawiał o tym w Waszyngtonie ze Struckiem.
"Jego opinia była taka, że za podstawę dyskusji w Bundestagu Niemcy musiały by mieć decyzję Rady Bezpieczeństwa ONZ" - powiedział szef MON. "Na moje pytanie czy byłaby pozytywna decyzja, gdyby zastosowano podobne rozstrzygnięcie jak w Afganistanie (gdzie wojska niemieckie uczestniczyły pod egidą NATO), odpowiedział, że będą to rozważać". "Ja nie wyciągam ręki po jednostki niemieckie, tylko po wspólne dowództwo korpusu północno-wschodniego" - dodał minister.
Szmajdziński powiedział, że Polska jest obecnie gotowa wysłać do Iraku 1500 żołnierzy, czyli dwa bataliony plus odziały zabezpieczające dowództwo dywizji.
Poinformował też, ze w rozmowie z Rumsfeldem przedstawił kandydaturę byłego wicepremiera Marka Belki na cywilnego koordynatora polskiej misji stabilizacyjnej w Iraku. Współpracowałby on z amerykańskimi władzami okupacyjnymi w takich sprawach jak odbudowa Iraku, pomoc humanitarna czy zapewnienie porządku.
Trwają negocjacje na temat sfinansowania polskiego przyczynku wojskowego w fazie stabilizacji i odbudowy Iraku. Minister Szmajdziński rozmawiał na ten temat z Rumsfeldem oraz z przebywającym w Waszyngtonie sekretarzem generalnym NATO, Lordem Robertsonem.
Jak powiedział, w tym tygodniu kwestię sfinansowania polskiej operacji, która ma trwać co najmniej rok, będzie omawiał z przedstawicielami Pentagonu i Departamentu Stanu wiceminister obrony Janusz Zemke.
Koszty polskiej misji szacuje się na 50 milionów dolarów w pierwszych 6 miesiącach i 90 mln w ciągu całego roku. Szmajdziński powiedział, że budżetu Polski nie stać na taki wydatek i oczekuje się, że pokryje go w całości dowództwo koalicji antyirackiej pod wodzą USA.
Ustalono, że wszystkie decyzje planistyczne dotyczące międzynarodowej misji stabilizacyjnej w Iraku, która rozpocznie się w lipcu, muszą zapaść do dnia 22-23 maja, kiedy w Warszawie odbędzie się konferencja na ten temat. (mag)