Chcą uzyskać status uchodźcy. Próbują przechytrzyć polskie służby
Artykuły prasowe na zamówienie, podrabiane książki i dokumenty sprzed kilkudziesięciu lat. Tak obcokrajowcy próbują przechytrzyć polskie służby, żeby zostać uznanymi za uchodźców. Najczęściej jednak wnioski o nadanie statusu uchodźcy są umarzane, bo cudzoziemiec uciekł do Zachodniej Europy.
Wsparciem dla urzędników rozpatrujących prośby o azyl uchodźcy jest Wydział Informacji o Krajach Pochodzenia w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców. Dziesięcioosobowy skład ekspertów szuka informacji o sytuacji w danych regionach świata i często odkrywa, że obcokrajowiec nie mówi prawdy. Było tak z osobą podającą się za dziennikarza z jednej z byłych republik radzieckich. - Na potwierdzenie swojej historii przedstawił książkę ze swoją fotografią na okładce - mówi Małgorzata Kamińska z Wydziału. Okazało się, że taka książka faktycznie została wydana w jego kraju, ale jej autorem jest zupełnie inna osoba.
Często cudzoziemcy posługują się dokumentami bez pieczątek lub na blankietach wycofanych kilkadziesiąt lat temu. Czasem na dowód swoich represji przynoszą gazety opisujące ich opozycyjną działalność. Niestety, w niektórych krajach wyjeżdżający za granicę może kupić sobie artykuł w gazecie, który potem ma potwierdzać jego historię o represjach. Pracownicy Urzędu tłumaczą, że na przesłuchaniach cudzoziemców muszą zweryfikować ich zeznania i porównać z dostępnymi informacjami o prześladowaniach w poszczególnych państwach.
Pozytywnie procedurę przechodzi jedynie co piąty obcokrajowiec starający się o status uchodźcy. Wielu cudzoziemców skarży się na długotrwałe postępowanie, a organizacje pozarządowe wskazują na zbyt mały dostęp do pomocy prawnej, szczególnie poza dużymi miastami.