Chcą legalizacji marihuany - "Marsz Wyzwolenia Konopi"
Około 2 tys. osób przeszło w sobotę ulicami Warszawy przed sejm w "Marszu Wyzwolenia Konopi" zorganizowanym przez Inicjatywę Wolne Konopie. Demonstranci domagali się liberalizacji prawa antynarkotykowego. Podobne marsze odbyły się też w innych miastach.
Marsz o godz. 16 ruszył z pl. Defilad, szedł przy dźwiękach głośnej muzyki ul. Marszałkowską, ul. Kruczą, pl. Trzech Krzyży i przed godz. 18 dotarł przed Sejm. Uczestnicy manifestacji przynieśli zielono-żółto-czerwone flagi wywodzącego się z Jamajki Ruchu Rastafari. Skandowali także hasło: "Sadzić, palić, zalegalizować".
W komendzie policji przy ul. Wilczej uczestnicy przemarszu złożyli petycję dotyczącą m.in. policyjnych kontroli osobistych. W piśmie skierowanym do śródmiejskiego komendanta policji insp. Marka Maruchniaka zaznaczyli, że niezbędne jest określenie, w jakich okolicznościach policjanci powinni uciekać się, wobec osób podejrzanych o posiadanie tzw. miękkich narkotyków, do kontroli osobistej, czasowego zatrzymania czy przeszukania miejsca zamieszkania.
"Dotychczasowa, bezprawna i nie mająca sensu z punktu widzenia celu, jakim jest przeciwdziałanie narkomanii, praktyka działania organów ścigania nie może być dłużej tolerowana" - zaznaczono w petycji.
Demonstranci domagali się też legalizacji marihuany, czyli dopuszczenia przez prawo do posiadania 30 gramów tego narkotyku na własny użytek oraz "trzech roślin pod domową uprawę". - Dzięki temu osoby, które palą marihuanę zostaną odcięte od świata przestępczego - wskazywał Michał Makowski z Inicjatywy Wolne Konopie.
W marszu uczestniczył m.in. Janusz Palikot, lider Ruchu Palikota, który zachęcał do głosowania w najbliższych wyborach na kandydatów z Inicjatywy Wolne Konopie, którzy znaleźli się na listach wyborczych jego partii.
Podkomisarz Robert Szumiata powiedział w sobotę, że podczas marszu policja nie odnotowała poważniejszych incydentów.
Podobne manifestacje odbyły się także w innych miastach, m.in. w Łodzi, Lublinie i we Wrocławiu.
Łódzka manifestacji rozpoczęła się na Placu Wolności. Przyszło ok. 200 zwolenników liberalizacji prawa antynarkotykowego.
- Nie wspieramy żadnej partii, nie jesteśmy zrzeszeni w żadne stowarzyszenia. To typowa inicjatywa oddolna. Każdy decyduje o sobie. Jedyne co nas interesuje, to wolna konopia. W latach 50-tych Polska była światowym producentem konopi i do tego będziemy dążyć - powiedział Konrad Rycerz z Wolnych Konopi.
W Lublinie w marszu uczestniczyło też ok. 200 osób, wśród nich byli aktywiści Ruchu Palikota. Uczestnicy marszu nieśli tęczową flagę z narysowanym liściem konopi i transparent z napisem "Bóg dał rośliny, by je pielęgnować, szanować, suszyć i w skręty rolować".
Jeden z organizatorów marszu Paweł Filipek powiedział, że celem manifestacji jest to, aby ludzie, którzy używają marihuany, nie byli represjonowani karnie. - Chodzi o uprawę i posiadanie małych ilości na własny użytek. Przeciwstawiamy się prohibicji konopnej, nasze postulaty kierujemy do rządzących - powiedział Filipek.
Cztery osoby, w tym dwie nieletnie, zostały zatrzymane za posiadanie narkotyków, policjanci nałożyli też kilkanaście mandatów za spożywanie alkoholu i śmiecenie - poinformowała Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Także w sobotę ulicami Poznania przeszło kilkuset zwolenników legalizacji marihuany. Jego uczestnicy wznosili hasła m.in.: "palić, sadzić, zalegalizować".
Marsz ochraniało kilkudziesięciu policjantów. Według policji, wzięło w nim udział ponad 300 osób.
Jak powiedział przed rozpoczęciem marszu współinicjator Paweł Swiernalis, zwolennicy legalnej marihuany po raz pierwszy mają szansę na wprowadzenie swoich przedstawicieli do parlamentu. Swiernalis jako przedstawiciel Inicjatywy Wolne Konopie jest kandydatem do Sejmu z listy Ruchu Palikota.
Jego zdaniem "legalizacja marihuany to mniej osób w więzieniach, mniejsze koszta postępowania policyjnego i sądowego".
W początkach grudnia tego roku wejdzie w życie uchwalona pół roku temu znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Według tych zmian, w pewnych okolicznościach prokurator, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa, będzie mógł odstąpić od ścigania za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych. Chodzi o przypadki, gdy dana osoba posiada nieznaczne ilości narkotyków na własny użytek i nie jest dilerem.
Ponadto, gdy osoba uzależniona podda się leczeniu, prokurator będzie mógł wobec niej zawiesić postępowanie, jeśli nie zagraża jej kara wyższa niż do pięciu lat więzienia.
Jednocześnie nowelizacja podniosła maksymalny wymiar możliwej kary za wprowadzenie do obrotu znacznej ilości środków odurzających z 10 do 12 lat więzienia. Natomiast za posiadanie znacznej ilości środków odurzających miałoby grozić do 10 lat więzienia, gdy obecnie grozi za to do ośmiu lat.
Zmiany te wywołały kontrowersje wśród polityków - krytykowały je PiS i PJN uznając, że de facto wprowadza legalizację posiadania niewielkich ilości narkotyków. Według Ministerstwa Sprawiedliwości, które było autorem projektu, głównym celem nowelizacji jest skuteczniejsze zwalczanie przestępczości narkotykowej - ściganie głównie dilerów wprowadzających narkotyki do obrotu, a nie o skazywanie osób uzależnionych, które posiadają na własny użytek nieznaczną ich ilość.
Marihuana jest najczęściej stosowanym narkotykiem na świecie. Podobnie jak haszysz wyrabiana jest z konopi indyjskich rosnących w południowo-wschodniej Azji, w rejonie Morza Śródziemnego, w Ameryce Środkowej i Południowej. Może być również hodowana w klimacie umiarkowanym. Eksperci wskazują, że jej używanie może prowadzić m.in. do zaburzonej oceny sytuacji, spadku koncentracji i ogólnego zobojętnienia.
NaSygnale.pl: Szokująca pomyłka ws. makabrycznej zbrodni na 15-latce