Chaos w Kirgistanie; opozycja: fałszują wybory
Z trwających w Kirgistanie wyborów prezydenckich wycofali się dwaj kandydaci: opozycyjny - Ałmazbek Atambajew i niezależny - Żeniszbek Nazaralijew. W prezydenckim wyścigu pozostali czterej inni, w tym urzędujący szef państwa Kurmanbek Bakijew, którego zwycięstwo jest powszechnie oczekiwane.
23.07.2009 | aktual.: 23.07.2009 16:24
- Ze względu na masowe oszustwa wyborcze żądamy wstrzymania tych wyborów i przeprowadzenia nowych - oznajmił Atambajew, szef partii socjaldemokratycznej i główny kandydat opozycji. Wycofamy wszystkich naszych obserwatorów z lokali wyborczych i zażądamy, by rezultaty głosowania były uznane za nieważne - zapowiedział.
Już kilka godzin po rozpoczęciu głosowania partia Atambajewa ogłosiła, że doszło do "masowych oszustw w całej republice". W mieście Bałykczi zwolennicy opozycji zebrali się na manifestacji. Milicja rozpędziła tłum pałkami i strzałami w powietrze.
Władze stolicy kraju - Biszkeku wprowadziły w czwartek zakaz akcji i imprez, twierdząc, że naruszyłyby one ordynację wyborczą. Opozycja zaplanowała na godz. 22 (18 czasu polskiego) koncert w centrum miasta.
Jeszcze przed wyborami koalicja partii opozycyjnych Zjednoczony Ruch Ludowy wezwała do kontestowania wyniku wyborów w przypadku przegranej i do wyjścia na ulice w razie potrzeby. Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 20 czasu lokalnego (16 czasu lokalnego).
Po wycofaniu się Atambajewa i Nazaralijewa Centralna Komisja Wyborcza oznajmiła, że wybory są nadal ważne. Według CKW rezygnacja obu pretendentów jest sprzeczna z prawem, bo zgodnie z nim powinna nastąpić nie później niż trzy dni przed wyborami.
Ewentualne niepokoje powyborcze w Kirgistanie byłyby niemile widziane przez USA i Rosję. Dla Amerykanów baza wojskowa Manas pod Biszkekiem jest kluczowa dla wsparcia operacji w Afganistanie. Rosja utrzymuje w Kirgistanie bazę lotniczą i według niektórych doniesień planuje otwarcie drugiej bazy wojskowej.
Sam prezydent Bakijew doszedł do władzy na fali tzw. tulipanowej rewolucji - gwałtownych protestów po wyborach w 2005 roku. Na początku rządów miał opinię względnego liberała na tle innych przywódców krajów Azji Centralnej. Jednak opozycja oskarża go o przykręcanie śruby i uciszanie przeciwników politycznych, czemu prezydent zaprzecza.
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie poprzednie wybory w Kirgistanie uznała za względnie wolne i uczciwe. Tym razem już doniesiono o naruszeniach i tegoroczna ocena może być surowsza.