PolskaCepry coś zbiedniały

Cepry coś zbiedniały

Sprzedawcy na Krupówkach - na skraju
bankructwa, fiakrzy głodują, taksówkarze stoją na postojach, a
tymczasem drogi pękają w szwach, a Tatrzański Park Narodowy
sprzedaje tysiące biletów wstępu dziennie, informuje "Gazeta
Krakowska".

27.07.2005 | aktual.: 27.07.2005 08:30

Jak to się dzieje, że sezon jest, ale górale nie odczuwają go w swoich kieszeniach? - pyta dziennik. Odpowiedzi jest jak zwykle kilka. Wydaje się, że głównym powodem niskich dochodów wśród świadczących różnorakie usługi turystyczne jest fakt, iż społeczeństwo zbiedniało w stosunku do ubiegłego roku, natomiast ceny nawet lekko wzrosły.

- Rok temu przyjechałam z dziećmi do Zakopanego pociągiem i korzystaliśmy tu z transportu prywatnego. Kupiliśmy trochę pamiątek i kilka oscypków. Przez dwa tygodnie zostawiliśmy tu jakieś dwa tysiące złotych. W tym roku jesteśmy tydzień, a już zbliżamy się do tej kwoty - żali się Anna Paciorkowska z Poznania.

Turyści coraz rzadziej kupują w sklepach przy Krupówkach. Nauczyło ich tego doświadczenie, bo w czasie sezonu tam właśnie jest zwykle najdrożej. Najbardziej niezadowoleni są jednak fiakrzy. Nie dość, że mają utrzymywać rodziny i konie, to jeszcze nakłada się na nich obowiązek kultywowania tradycji.

- Dzisiejsego dnia cekołek od świtania. Zarobiłek na jednym kursie ino trzydzieści. Z cego tu portki kupić? Z cego koniowi źryć dać? A jesce ministerstwo kasami fiskalyjnymi nos strasy! - oburzał się Staszek, fiakier z Gubałówki.

Zastój w lokalnym transporcie podkreślają także inni przewoźnicy.- Ludzie klną na przystankach, czekając na busa po kilkadziesiąt minut, a my stoimy dwie ulice dalej bez jednego kursu dziennie, narzekał Janusz Antczak, kierowca taksówki.

Wielu turystów, obawiając się kłopotów z komunikacją, przyjechało pod Giewont własnym autem. Skończyło się to paraliżem komunikacyjnym Zakopanego.

Rozgoryczenie mieszkańców pogłębia fakt, że turystów rzeczywiście jest sporo. Tłoczą się pieszo na Krupówkach, a samochodami na pozostałych miejskich ulicach. Ścisk motoryzacyjny to jednak skutek remontów prowadzonych w newralgicznych punktach miasta. Tłum na deptaku, to wina tego, że wypoczywający coraz częściej szukają noclegów poza centrum i w okolicznych miejscowościach.

Tomasz Skowroński,(Polskapresse)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)