Cenckiewicz mówił o "wojnie". Siemoniak odpowiada
- Jest pytanie, czy ktoś, kto tak lekko ujawnia tajemnice, powinien tymi tajemnicami w jakikolwiek sposób dysponować - mówił w Polsat News Tomasz Siemoniak, odnosząc się do sprawy poświadczenia bezpieczeństwa dla Sławomira Cenckiewicza. To on jest kandydatem na szefa BBN podczas prezydentury Karola Nawrockiego.
We wtorek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował, że KPRM wniosła skargę kasacyjną w sprawie dostępu do informacji niejawnych Sławomira Cenckiewicza. Te uprawnienia zostały przyszłemu szefowi BBN cofnięte, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny tę decyzję uchylił.
21 obietnic wyborczych Nawrockiego. WP mówi "sprawdzam". Czytaj tutaj.
Sławomir Cenckiewicz tego samego dnia odpowiedział na zapowiedź Dobrzyńskiego w serwisie X. "Przyjmuję warunki wojny! Ostatnie zdanie pozostawiam prawnikom" - napisał.
O tę kwestię pytany był minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, który we wtorek był gościem "Politycznego graffiti" w Polsat News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mało elegancko". Polacy wystawili ocenę Agacie Dudzie
- Żadnych decyzji politycznych nie było. Po prostu służby oceniają, kto powinien mieć dostęp informacji niejawnych i tyle - powiedział Siemoniak, zaznaczając, że nie ma mowy o żadnej "wojnie".
Siemoniak o przyszłym szefie BBN
- W tle - choć to nie jest przedmiotem tej procedury - jest kwestia zarzutów, które (Cenckiewicz) otrzymał właśnie za ujawnienie tajemnicy. Jest więc pytanie, czy ktoś, kto tak lekko ujawnia tajemnice w kampanii wyborczej PiS, powinien tymi tajemnicami w jakikolwiek sposób dysponować - wyjaśniał gość Polsat News.
Minister wskazał, że "Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma prawo do oceny, czy ktoś daje gwarancję, jeśli chodzi o zachowanie tajemnicy, czy nie".
Dodał, że "nie ma w tu niczego osobistego, niczego politycznego", a sama sprawa "nie jest prosta".
- Zarzuty, które dotyczą ujawnienia tajemnicy, w przypadku posterunkowego na policji czy szeregowego żołnierza automatycznie oznaczają utratę poświadczenia - zwrócił uwagę Siemoniak.
Minister przyznał, że "widzi w tym problem", bo szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego "powinna być osoba, która służy prezydentowi wiedzą i informacjami".
- Trudno, żebym ja czy ktokolwiek wydawał służbom politycznym polecenie "wydajcie poświadczenie, bo to jest ważna osoba". Są pewne zasady w państwie, strzeżmy tych zasad i tyle - podkreślił gość "Politycznego graffiti".
Kontrowersje wokół Sławomira Cenckiewicza
Jak już pisaliśmy w WP, Sławomir Cenckiewicz, historyk i publicysta, od lat budzi kontrowersje w polskiej polityce. Jego nominacja na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego spotkała się z mieszanymi reakcjami. Krytycy podkreślają brak doświadczenia w zakresie współczesnych zagrożeń bezpieczeństwa, co wywołuje obawy o przyszłość BBN.
Cenckiewicz zmaga się z zarzutami prokuratorskimi za ujawnienie tajnych materiałów wojskowych. Sprawa dotyczy odtajnienia fragmentów planu obronnego "Warta". Mimo to Cenckiewicz nie przyznaje się do winy, twierdząc, że zarzuty są wynikiem jego działalności publicystycznej.
Źródło: Polsat News