Cena studniówki
"Uczniowie klas maturalnych kilku szkół średnich w Gliwicach muszą się starać o dyspensę u biskupa. Powód? Data ich studniówki z racji terminu ferii zimowych, które przypadają w przyszłym roku nieco wcześniej, wypada w pierwszym tygodniu Wielkiego Postu. W niektórych liceach uczniowie chcący uzyskać dyspensę mają wpłacić pieniądze, które zostaną przeznaczone na zbożny cel. Wszystko zostanie zaprotokołowane i przedstawione biskupowi. O ile nikt do intencji nie ma zastrzeżeń, tak forma budzi wśród uczniów wątpliwości" - pisze "Dziennik Zachodni".
15.12.2004 | aktual.: 15.12.2004 10:48
"Przyszłoroczny kalendarz ferii zimowych spłatał niektórym maturzystom potężnego figla. W województwie śląskim przerwa zimowa zaczyna się blisko dwa tygodnie wcześniej niż zwykle, bo 17 stycznia. Na domiar złego już na początku lutego kończą się karnawałowe szaleństwa. Czasu na zorganizowanie studniówki jest niewiele, dlatego już teraz jest problem z rezerwacją lokalu jeszcze przed feriami" - podaje gazeta.
"W kilku gliwickich szkołach termin przypadł na 12 lutego, czyli już w okresie Wielkiego Postu. Aby wtedy się bawić, potrzebna jest zgoda biskupa. Maturzystom jednej z gliwickich szkół średnich postawiono warunek: odpust będzie kosztował 3 zł od osoby. W sumie na studniówce, przypadającej w poście miały bawić się cztery klasy - blisko 100 osób" - informuje "Dziennik Zachodni". "Zadecydowano jednak by pieniędzy nie składać w kurii, a przekazać je na szlachetny cel. Za zebrane środki zakupimy przybory szkolne i obdarujemy biedniejsze dzieci. Mamy jednak złożyć z tego protokół wraz z rachunkami" - relacjonują uczniowie.
"Procedura jest mocno zbiurokratyzowana, a chyba nie o to chodzi. Nie ma w tym spontaniczności, jest to sztuczne, wymuszone" - uważa 19-letni Olek, przyszłoroczny maturzysta. "Każdego z nas z osobna stać na to by zrobić coś dobrego. Nie rozumiem dlaczego próbuje się nam coś narzucać" - dodaje Robert, jego klasowy kolega. "Dysputy uczniów odbywają się poza gronem pedagogicznym. Sami nauczyciele niechętnie komentują sytuację" - pisze dziennik. "Młodzież ma prawo do wyrażania swojej opinii. Rozumiem jednak sprzeciw tych, którym pomysł się nie podoba. Pozwólmy im zadecydować. Mają przecież swój rozum" - kwituje Jagoda Zagórska, gliwicka nauczycielka. (PAP)