Celna dziura
Do Polski płynie rzeka wódki i papierosów
bez akcyzy. Przemytnikom sprzyja korupcja na granicach. Skala
problemu jest tak duża, że szefostwo służby celnej sięgnęło do
środków nadzwyczajnych. Od brania w łapę mają odstraszać ostre
kary dyscyplinarne, łącznie z wywaleniem z roboty - bez czekania
na wyrok sądu. Do śledzenia nieuczciwych celników zaangażowano też
Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - podkreśla publicysta
"Trybuny" Piotr Ożadowicz.
23.07.2003 | aktual.: 23.07.2003 06:53
Jest też druga strona medalu: sami celnicy skarżą się na niskie płace, co ma zmuszać ich kolegów do dorabiania na boku. Nastroje w służbie są kiepskie, bo jej funkcjonariusze boją się, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej co drugi straci z nich pracę. Publicysta dziennika przypomina, że we wtorek przed Sądem Rejonowym w Bartoszycach rozpoczął się proces trzynastu pograniczników, którzy brali łapówki za przymrużenie oka na przemyt alkoholu i papierosów.
Według materiałów ABW, celnicy współpracując z grupami przestępczymi tworzyli swojego rodzaju spółdzielnie, w których łapówki były dzielone według funkcji, stażu pracy, wykonywanych kontroli. W ten sposób wypracowywali sobie drugą pensję. Straty, jakie poniósł skarb państwa, oszacowano na nie mniej niż na 10 mln zł.
Więcej: * Trybuna - Celna dziura*