Celiński: Marcinkiewicz jest politykiem i powinien nim pozostać
Przejście Kazimierza Marcinkiewicza z polityki do biznesu jest drogą bez odwrotu. To zupełne nieporozumienie, bo nie ma możliwości, aby polityk bez żadnego doświadczenia menedżerskiego mógł obejmować tego rodzaju stanowiska (kierowanie jedną ze spółek Skarbu Państwa) - powiedział były poseł Andrzej Celiński z SDPL w audycji "Salon Polityczny Trójki".
20.12.2006 16:24
Salon Polityczny Trójki: Nie ma żalu, ale czuje złość i ma poczucie niespełnienia - Kazimierz Marcinkiewicz. Czy to koniec byłego premiera?
Andrzej Celiński: Nie mnie odpowiadać. To jest kwestia przede wszystkim jego wyborców oraz wyborców PiS, jeżeli pozostanie w tej partii.
Ale czy przejście do biznesu, daje drogę powrotu?
- Myślę, że nie. Myślę, że tu jest zupełnie inna rzecz. Okazuje się, że PiS staje się partią grabieżcą swoimi decyzjami kadrowymi. Nie ma tak, żeby polityk, który żadnego doświadczenia menedżerskiego w swojej biografii nie posiada, mógł być bez szkody dla państwa, jego struktur moralnych, nie tylko własnościowych, nominowany na tego rodzaju stanowiska. To jest jakieś kompletne nieporozumienie. Tego rodzaju firmy w ogóle powinny być wyłączone z domeny państwa. Państwo jest regulatorem. Powinno prawo stanowić, które w jakiś sposób określa funkcjonowanie firmy prywatnej. Ale nie jest domeną państwa uprawiania działalności gospodarczej zwłaszcza, kiedy okazuje się, że państwo zostaje zastąpione przez partię polityczną. A zwłaszcza, kiedy nie tyle chodzi o partię, ale chodzi o zrzuty polityczne z tej partii. To po prostu w głowie się nie mieści.
Czyli dla byłego premiera, Pana zdaniem, ani Orlen, ani PKO BP, ani - to cytat z pana premiera Jarosława Kaczyńskiego - coś mniejszego. To nie jest dobry wybór?
- To jeszcze gorzej. Kazimierz Marcinkiewicz jest politykiem. Jest pełnej krwi politykiem. I tak to powinno zostać. Nie jest bólem głowy Polaków, co będzie robił premier rządu, który został spuszczony przez swojego szefa partii w niebyt polityczny, czy jest spuszczany w niebyt polityczny. To nie jest ból Polaków. Bólem Polaków jest to, żeby państwo dobrze funkcjonowało i żeby gospodarka dobrze funkcjonowała. A te decyzje, jak się one w tej chwili rysują, ich nie ma, ale jak je czytamy, słyszymy wypowiedzi także samego pana premiera Marcinkiewicza, z pewnością dobrego państwa i dobrej gospodarki nie budują.
A gdyby jednak tak się stało, że Kazimierz Marcinkiewicz jakąś taką spółkę dostałby, to może dalej uczestniczyć w życiu publicznym, może być członkiem PiS?
- Jeżeli w rządzie jest Andrzej Lepper, kolega pana Łyżwińskiego, którego właśnie pan Lepper spuścił z partii, kiedy musiał go spuścić, to może być tak, że pan Marcinkiewicz prezesem PKO BP. To jest dokładnie ta sama decyzja, dokładnie w tej samej logice budowania państwa PiS.
A dlaczego ta sama? Jednak tutaj mamy do czynienia z połączeniem biznesowym, a tutaj z decyzją polityczną wyborców.
- Dlatego, że ktoś wpuścił Andrzeja Leppera do rządu. A tym kimś jest Jarosław Kaczyński i Lech Kaczyński - bracia Kaczyńscy. I ktoś wiedział doskonale, bo każdy z nas wiedział jakimi osobowościami dysponuje partia Samoobrona, zwłaszcza jeśli chodzi o Stanisława Łyżwińskiego. To nie jest jakaś eureka, że nagle się okazało, że człowiek bez właściwości jest w gronach kierowniczych państwa polskiego.