Celebryci upojeni bezkarnością. Sprawa Jakuba W. i Janusza P. może wywołać lawinę
Zarzuty dla Jakuba W. i Janusza P. mogą wywołać lawinę, która wymiecie z mediów społecznościowych nielegalne reklamy alkoholu. Działalność znanych osób promujących wódkę i inne uzależniające substancje wywołuje coraz silniejszy społeczny sprzeciw. - Oby ta sprawa przyniosła opamiętanie, a alkoholowy chłam zniknie z internetu - mówi WP były dyrektor PARPA Krzysztof Brzózka.
Prokuratura Rejonowa w Warszawie postawiła zarzuty Jakubowi W., Januszowi P. i ich wspólnikowi Tomaszowi Cz. Chodzi o wpisy w mediach społecznościach, w których promowali mocne alkohole. Mężczyźni na Instagramie od kilku lat intensywnie reklamowali wódkę, whisky i okowitę. Zgodnie z polskim prawem jest to zabronione, dlatego ich firmą - z zawiadomienia aktywisty Jana Śpiewaka - zajęła się prokuratura.
Śledczy uznali, że mężczyźni popełnili przestępstwo z art. 13 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Już w sierpniu 2022 roku posłanka Lewicy Paulina Matysiak wysłała do Ministerstwa Sprawiedliwości interpelację, w której podkreślała, że obowiązująca ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi nakłada szereg ograniczeń w reklamowaniu napojów alkoholowych. Problemem - jak zwracała uwagę - pozostaje jednak internet, ponieważ wspomniana ustawa pochodzi z 1982 roku i nadal nie odnosi się do tego konkretnego środka przekazu.
Matysiak zwracała uwagę, że obowiązujący w Polsce zakaz reklamy alkoholu jest w przestrzeni wirtualnej po prostu omijany - reklamy nie tylko piwa, ale i mocniejszych trunków pojawiają się w portalach i mediach społecznościowych.
- 196 dni potrzebowało ministerstwo, żeby "wypluć" odpowiedź. Wydaje mi się, że przez ten czas udałoby się policzyć, ile postępowań przygotowawczych wszczęli w sprawach nielegalnej reklamy alkoholu w internecie prokuratorzy i ile takich spraw trafiło ostatecznie do sądu - mówi dziś Paulina Matysiak.
"Szansa na pozbycie się alkoholowej propagandy"
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że bez oddolnej presji społecznej celebryci nadal bezkarnie będą próbować zarabiać na bezprawnym reklamowaniu alkoholu. A rządzący - udawać, że problemu nie widzą.
Sprawa Jakuba W. i Janusza P. może się jednak okazać przełomem. I wywołać lawinę. - Zarzuty dla tych osób to szansa na pozbycie się alkoholowej propagandy z przestrzeni publicznej. Widzisz nielegalne reklamy? Reaguj - namawia w rozmowie z Wirtualną Polską aktywista Jan Śpiewak.
Nie kryje przy tym satysfakcji, że państwo wreszcie zareagowało na problem. Jednak - podkreśla - to dopiero początek batalii z nielegalną reklamą alkoholu w internecie. - Panowie W. i P. byli dla mnie ludźmi, którzy przetarli szlaki. Którzy tak bezczelnie, z pełną premedytacją i na tak wielką skalę wynieśli reklamę mocnego alkoholu do internetu. Oparli na tym cały swój model biznesowy: reklamowanie własnego alkoholu na swoich profilach w social mediach, które są dźwignią dla tego patologicznego biznesu - mówi Wirtualnej Polsce Śpiewak.
Jak przekonuje, Jakub W. i Janusz P. "zrobili wyłom dla następnych celebrytów". - Już kilka lat temu byłem zszokowany, że nikt na to nie reaguje. Przecież ci ludzie - tzw. influencerzy, aktorzy, prezenterzy, muzycy - popełniają ciężkie przestępstwa, za które grożą bardzo wysokie grzywny. I nikt z tym nic nie robił - twierdzi aktywista.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak będziemy sobie radzić w przypadku zalewu fake newsami tworzonymi przez sztuczną inteligencję?
Wyraża przy tym nadzieję, że ta sprawa będzie przełomem i pociągnie za sobą kolejne. - W ostatnim czasie kolejne znane osoby przepraszają i wycofują się z reklamowania alkoholu. Rośnie świadomość, jak tragiczne skutki niesie za sobą alkohol i jego promowanie. Maleje też tolerancja dla tego typu praktyk, widzę to po reakcjach ludzi. Mimo to wciąż skala tego zjawiska jest przerażająca - zwraca uwagę Śpiewak.
Niebezpieczna gra celebrytów
W oświadczeniu przekazanym mediom Janusz P. przekonuje, że dzięki podjęciu przez prokuraturę postępowania miał "możliwość przedstawienia swojego punktu widzenia na obecność alkoholu w przestrzeni publicznej". - Alkohol jest dla ludzi. Ale zawsze powtarzam: Degustuj, nie chlej. Nigdy nie namawiałem i nie będę namawiał do picia alkoholu, ale nie widzę nic zdrożnego w tym, by dzielić się swoją wiedzą o alkoholach - przyznaje.
Były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka uważa te twierdzenia za kuriozalne i sprzeczne z faktami. - Alkohol jest problemem samym w sobie, bo jest narkotykiem. Ta substancja powoduje w Polsce śmierć ponad 22 tys. osób rocznie. Janusz P. jest osobą inteligentną i doskonale wie, do czego może doprowadzić skosztowanie alkoholu i co za sobą pociągnąć. Wie też, że klienci, którzy piją nadmiernie, to ludzie, którzy nie mogą wyhamować. Którzy sami, bez pomocy zewnętrznej, nie są w stanie zaprzestać używania alkoholu. Dlatego też uważam taką działalność za wysoce szkodliwą i prowadzoną z premedytacją - mówi Wirtualnej Polsce były prezes PARPA.
Podkreśla też, że Januszowi P. "nikt przecież nie zarzuca namawiania do nadmiernego picia". - On po prostu łamie prawo, publikując reklamy wódki. Jego oświadczenie jest zatem nie na temat. Ale on, jak sądzę, dobrze o tym wie - mówi były prezes PARPY.
Krzysztof Brzózka podkreśla, że promowanie alkoholu przez znane osoby w mediach to w wielu przypadkach otwieranie drogi do tragedii. - Ta reklama ma trafiać przede wszystkim do młodych ludzi i do kobiet. Dlatego opakowana w "dobrą zabawę", "modę" i "relaks" reklama alkoholu jest tak groźna, bo celebryci mają bardzo duży wpływ na wychowywanie i styl życia młodych. Producenci wódki wiedzą o tym, że piwo jest wyzwalaczem i że od tego się zaczyna - podkreśla Krzysztof Brzózka.
Jan Śpiewak liczy na to, że organa państwa zaczną problem traktować poważnie. I uznają, że alkohol to jedna z najgroźniejszych legalnie dostępnych trucizn. - Nie można w tym przypadku mówić o rzekomo niskiej szkodliwości społecznej oraz wymyślać, że "internet nie jest przestrzenią publiczną", dlatego można reklamować tam niebezpieczne używki - mówi.
Jak przyznaje, ma też nadzieję, że postawione zarzuty "ośmielą prokuratorów". - Liczę, że zaczną poważnie traktować zawiadomienia od obywateli - mówi nam Śpiewak.
Rząd ignorował problem. Posłanka ruszyła na wojnę
Na organa państwa długo trzeba było wywierać presję, żeby zajęły się alkoholową patologią w przestrzeni publicznej. Jedyną ważną instytucją, która zwracała uwagę od lat na ten problem, była Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Sprawą zainteresował się także UOKiK. Rząd PiS przez długi czas ignorował problem - jak po interpelacji posłanki Matysiak.
Minęło od niej pół roku, a resort nadal milczał. Zapytaliśmy 2 lutego 2023 roku w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia o to, co należy robić z osobami nielegalnie reklamującymi alkohol w sieci. Polityk odpowiedział: "ścigać". - Jeśli ustawowe ograniczenia są naruszane, to natychmiast trzeba interweniować. Jeśli organy ściągania mają informacje na ten temat, to stanowczo powinny reagować - stwierdził minister. Zapowiedział, że "jeśli zetknie się z nielegalną reklamą alkoholu w social mediach, sam zgłosi to do prokuratury". Obiecał też odpowiedź na interpelację posłanki Matysiak.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Odpowiedź przyszła 10 marca. Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje, że "co do zasady, prowadzenie reklamy napojów alkoholowych innych niż piwo (prezentowanie znaków towarowych napojów alkoholowych) na stronach internetowych lub portalach społecznościowych w internecie jest sprzeczne z zakazem reklamy i promocji napojów alkoholowych zawartym w ustawie".
Posłanka podkreśla dzisiaj, iż resort celowo unika odpowiedzi m.in. na pytanie, ile postępowań przygotowawczych ws. nielegalnej reklamy alkoholu w internecie wszczęli w ostatnich latach prokuratorzy, a także jakie działania podejmuje rząd, aby ograniczyć takie treści w przestrzeni wirtualnej.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niektórzy influencerzy - jak były współtwórca Abstrachuje Rafał Masny - zaczynają przepraszać za to, że zarabiali setki tysięcy złotych na reklamowaniu alkoholu (o takiej właśnie kwocie mówi youtuber). Masny nagrał na ten temat film z apelem do koleżanek i kolegów z branży. Można go obejrzeć TUTAJ.
W mediach społecznościowych pojawia się wiele wartościowych profili, które alarmują o szkodliwości alkoholu i nagłaśniają łamanie prawa w tym zakresie. Taki profil prowadzi blogerka, znana jako "Pani Abstynencja".
Jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, "reklamowanie alkoholu w kraju, w którym mamy tak duży problem z jego nadużywaniem, jest po prostu nieetyczne". - Warto zaznaczyć, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie powstała dlatego, że ktoś "uwziął się" na producentów alkoholi. Powstała dlatego, że alkohol jest po prostu niebezpieczny. Jest na pierwszym miejscu w rankingu szkodliwości, jeśli chodzi o koszty społeczne. To silny narkotyk, który od innych substancji psychoaktywnych różni się tylko tym, że jest legalny i dostępny - tłumaczy rozmówczyni WP.
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że bez oddolnej presji społecznej celebryci i influencerzy prawdopodobnie nadal bezkarnie będą próbować zarabiać na bezprawnym reklamowaniu alkoholu. A rządzący udawać, że problemu nie widzą.
Sprawa Jakuba W. i Janusza P. może jednak okazać się przełomem.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski