CBA weszło do spółki Elewarr. Rozpoczęto kontrolę
Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w spółce Elewarr. Wczoraj zarządził ją Maciej Klepacz, zastępca szefa CBA - poinformował Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Elewarr nie komentuje sprawy.
19.07.2012 | aktual.: 21.08.2012 13:27
Dorota Siekierska z Elewarru powiedziała, że na razie firma nie będzie komentować działań CBA, ale prawdopodobnie jeszcze w czwartek władze Elewarru mogą wydać komunikat w tej sprawie.
Jak poinformował rzecznik CBA, kontrola dotyczy przestrzegania wybranych procedur rozporządzania mieniem przez spółkę Elewarr, z siedzibą w Warszawie. Sprawdzane będą także wydatki na koszty zarządu i kierowania spółką w latach 2008-2012. Termin zakończenia kontroli przewidywany jest na 19 września 2012 r. Aczkolwiek, jak zaznaczył Dobrzyński, istnieje możliwość przedłużenia kontroli nawet do dziewięciu miesięcy.
Na antenie TVN24 rzecznik CBA podkreslił, że jeszcze przed raportem Najwyższej Izby Kontroli, CBA miało informacje na temat nieprawidłowości w spółce Elewarr.
Kontrola NIK
Również NIK zapowiedziała, że sprawdzi, jak zostały wykonane wnioski zawarte w raporcie pokontrolnym Izby z zeszłego roku dotyczącym spółki Elewarr. NIK zbada także, czy członkowie zarządu i rady nadzorczej spółki zwrócili 1,4 mln zł nienależnych wynagrodzeń.
NIK kontrolowała centralę spółki Elewarr i cztery jej oddziały w 2011 r., a kontrola dotyczyła okresu od 1 stycznia 2008 r. do 30 czerwca 2010 r. Wówczas Izba negatywnie oceniła Elewarr za osiągane wyniki finansowe. Ponadto wskazała, że prezes spółki został powołany bez konkursu, zarząd zaś otrzymał nienależne wynagrodzenia. Płace członków zarządu i głównego księgowego były - według NIK - ustalone w kwotach przekraczających maksymalną wysokość miesięcznego wynagrodzenia określonego w tzw. ustawie kominowej. W sumie zarząd - jak twierdzi NIK - otrzymał ponad 600 tys. zł za dużo.
Po publikacji w czerwcu 2011 r. raportu z kontroli kierownictwo NIK zapowiadało, że zarząd Elewarru będzie musiał zwrócić część wynagrodzenia, które przekraczało próg zapisany w ustawie kominowej. Zarząd Elewarru zakwestionował ustalenia pokontrolne w części dotyczącej naliczania wynagrodzeń. Zastrzeżenia rozpatrywało Kolegium NIK i jednogłośnie je oddaliło. Spółka odwołała się do WSA i NSA, które także nie uwzględniły ich wniosków.
Z zarzutami NIK wobec Elewarru nie zgadzał się minister rolnictwa Marek Sawicki. W odpowiedzi skierowanej w ubiegłym roku do NIK podkreślił, że negatywna ocena funkcjonowania spółki Elewarr oraz sprawowania nad nią nadzoru jest błędna. Kwestionował też zarzut o pogorszeniu się sytuacji finansowej Elewarru. Z oceną NIK nie zgodziła się również Agencja Rynku Rolnego.
Elewarr to spółka, której 100 proc. akcji ma Agencja Rynku Rolnego. Firma zajmuje się obrotem zbożami i ich przechowywaniem, ma elewatory i magazyny o łącznej pojemności 644 tys. ton oraz udziały w trzech innych spółkach o łącznej pojemności magazynowej 130 tys. ton.
Po ujawnieniu rozmowy Serafina i Łukasika zarząd Elewarru wydał oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie, że "spółka padła ofiarą niezrozumiałego (...) ataku osób publicznych". W oświadczeniu zarząd Elewarru podkreślił, że "ze spokojem" oczekuje na wyniki prowadzonych postępowań, "ufając, że w pełni wyjaśnią zaistniałą sytuację".
Nieprawidłowiści w spółce
Wątek spółki Elewarr (należącej do Agencji Rynku Rolnego) i możliwych nieprawidłowości w niej pojawił się w ujawnionej w mediach rozmowie szefa kółek rolniczych Władysław Serafina i byłego prezesa ARR Władysława Łukasika. Pokłosiem ujawnienia nagrania z tej rozmowy jest dymisja ministra rolnictwa Marka Sawickiego.
W środę premier Donald Tusk, który po odwołaniu ministra rolnictwa, będzie osobiście nadzorował resort, zapowiedział, że Elewarr w najbliższych dniach będzie "najbardziej prześwietloną spółką, jak tylko można sobie wyobrazić"
W czwartek szef MSW Jacek Cichocki ujawnił, że CBA jeszcze przed wybuchem tzw. afery taśmowej prowadziło kontrole w sprawie nieprawidłowości w spółkach związanych z ministerstwem rolnictwa i planowało kolejne. - To jest oręż CBA, by - mając pewne poszlaki czy wskazówki - wejść z kontrolą i pozyskać twarde dowody - dokumenty potwierdzające różnego rodzaju nieprawidłowości i wtedy podjąć działania procesowe, np. składając zawiadomienie do prokuratury - dodał. Zapowiedział, że jeszcze w czwartek premier otrzyma "pogłębioną informację" w tej sprawie. Szczegółów działań CBA Cichocki nie ujawnił, powołując się na tajemnicę.