Carla Bruni ukradła 3,5 mln dolarów?
Francuski tygodnik wysuwa ciężkie oskarżenia przeciw Carli Bruni (44 l.)
Czarne chmury zbierają się nad głową żony prezydenta Francji Carli Bruni (44 l.). I to akurat na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w tym kraju. Jakby ktoś specjalnie chciał zaszkodzić wyborowi Sarkozy'ego na drugą kadencję...
Francuski tygodnik „Marianne” oskarżył Pierwszą Damę o bezprawne przekazanie przyjacielowi pieniędzy przeznaczonych na walkę z AIDS w biednych krajach. Chodzi aż o 3,5 mln dolarów (ok. 11,7 mln zł), które miał otrzymać Julien Civange (43 l.), znany producent muzyczny i DJ oraz świadek na ślubie Bruni i Sarkozy'ego.
Ta ogromna suma popłynęła wprost do rąk Juliena i należących do niego firm za pośrednictwem fundacji Global Fund. Jej siedziba znajduje się w Szwajcarii. Bruni jest ambasadorką organizacji, a także twarzą jej kampanii "Urodzeni bez HIV-a". W ub. r. Sarkozy z państwowych pieniędzy zagwarantował fundacji astronomiczną kwotę 1,4 miliarda dol. z pieniędzy francuskich podatników.
Fundacja, wspierana także przez ONZ, Paula McCartney'a, zespół U2 i projektanta mody Jeana Paula Gaultiera, jest więc uzależniona w znacznym stopniu od francuskiego prezydenta i jego żony.
Carla przyznaje, że dała pieniądze swojej przyjaciółce, ale zaprzecza, jakoby pochodziły z publicznych funduszy. Także Global Fund twierdzi, że wszystkie jej procedury i finansowanie kampanii są nadzorowane przez niezależnych zagranicznych ekspertów.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Blog umierającej na raka 12-latki. Tak pocieszała innych...