Caritas przekazał rodzinie dom ale nie własność. "Pozwać ich, nie pozwać?"
- Wciąż nas zwodzono, często słyszeliśmy, że jesteśmy wrzodem - twierdzi Krystyna Wysocka. Mieszka z mężem i niepełnosprawnymi dziećmi w domu, który wybudował dla niej Caritas. Zapewnia, że rodzina została wykorzystana i nie dostała budynku na własność.
- Myśmy długo się zastanawiali: pozwać ich, nie pozwać? - opisuje w rozmowie z "Newsweekiem" Krystyna Wysocka. Kobieta mieszka w 112-metrowym domu we wsi Droszków pod Zieloną Górą. Razem z mężem opiekują się trojaczkami z porażeniami dziecięcymi: Sabiną, Sylwkiem i Sławkiem.
Wcześniej żyli w mieszkaniu, które otrzymali od ośrodka pomocy społecznej. Potem dostali kilka pokoi w zagrzybionym budynku przeznaczonym do rozbiórki. W 2007 r. rodzinę odwiedził "Gość Niedzielny". Obiecano im, że tygodnik zachęci czytelników do zbiórki.
Tak się wydarzyło. O rodzinie było głośno w mediach, pieniądze spływały na numer konta Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. Dom w końcu stanął, ale projektu nie konsultowano z rodziną. Przy wejściu są schody, do kotłowni niepełnosprawny nie wejdzie. Nie pomyślano też o prysznicu.
Caritas odpiera zarzuty. "Trudny temat"
Domu nie przepisano na Wysockich. Należy do Caritasu. - Musi być właścicielem budynku, ponieważ umowa dotycząca pozyskania od skarbu państwa gruntu pod budowę była zawarta z Caritas na działalność charytatywną - tłumaczy Faustyna Wiertelak z biura organizacji. Zapewnia, że nic przed rodziną nie ukrywano.
- Byliśmy pewni, że to będzie nasz dom. (...) Wciąż nas zwodzono, często słyszeliśmy, że jesteśmy wrzodem, że nie powinniśmy się dopominać, że jesteśmy niewdzięczni, zamęczamy - twierdzi Wysocka.
Ksiądz Marek Kidoń, który był wówczas dyrektorem diecezjalnej Caritas, dobrze pamięta sytuację. - Trudny temat (...). W innych przypadkach widać ludzkie szczęście z otrzymanej pomocy, a tu niesmak, pretensje, niedosyt - mówi.
Źródło: "Newsweek"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.plE