ŚwiatBzyczenie komara - sposób na młodych chuliganów

Bzyczenie komara - sposób na młodych chuliganów

Świdrujący, nie do zniesienia dźwięk,
stosowany jako sposób na zniechęcenie młodych ludzi do przebywania
w miejscach, gdzie mogą przeszkadzać innym, zanim na dobre się
rozpowszechnił, już budzi kontrowersje w kolejnym kraju UE - Belgii.

Bzyczenie komara - sposób na młodych chuliganów
Źródło zdjęć: © AFP

01.04.2008 | aktual.: 01.04.2008 21:22

Działanie urządzenia zwanego "Mosquito" (z ang. komar) opiera się na fizjologii ludzkiego ucha: otolaryngolodzy dobrze wiedzą, że zmysł słuchu jest coraz słabszy w miarę upływu czasu. Im człowiek starszy, tym mniejszy zakres bodźców jest w stanie usłyszeć. Szczególnie wcześnie utrata słuchu dotyczy wysokich częstotliwości (od 18-20 kHz).

Wykorzystując to zjawisko, "Mosquito" emituje dźwięki o częstotliwościach, które są słyszalne tylko dla ludzi do 20-25 lat. Jak reklamuje brytyjski producent, po 8-10 minutach są one nie do zniesienia dla nastolatków znajdujących się w promieniu 15- 20 metrów. Natomiast osoby starsze nie powinny nic słyszeć, choć belgijskie media piszą, że były przypadki, kiedy uporczywe dźwięki przeszkadzały nawet 30- i 40-latkom.

"To technologia godna idei faszystowskich" - protestuje belgijska organizacja pozarządowa "Terytoria pamięci". Jej szef Pierre Petry wystąpił w poniedziałek w Parlamencie Europejskim, apelując o unijny zakaz stosowania urządzeń, które "z założenia służą wykluczeniu młodych ludzi".

W Belgii przypadki zainstalowania "Mosquito" można policzyć na palcach. Politycy wszystkich partii (poza skrajnie prawicowym Vlaams Belang) są przeciwni takim sposobom odstraszania młodzieży od gromadzenia się na placach, ulicach, przed blokami czy w przejściach podziemnych.

Lawinę protestów uruchomił przypadek z miasteczka Aywaille na wschodzie kraju, gdzie "Mosquito" został zainstalowany na fasadzie banku. Pewien nastolatek, codziennie czekający w tym miejsca na autobus do szkoły, po kilku dniach zaczął się skarżyć na uporczywe bóle głowy. Po interwencji burmistrza, urządzenie (nastawione tak, by emitowało dźwięki, kiedy z sąsiedniego gimnazjum wychodzą po lekcjach uczniowie), bank zdjął ze ściany.

Pod petycją "Młodzi ludzie nie są pasożytami ani szkodnikami w naszym społeczeństwie" podpisało się w Belgii 7 tys. osób. Sprawą zajęła się komisja ds. młodzieży parlamentu flamandzkiego, która opowiedziała się za wprowadzeniem zakazu używania "Mosquito". Także po francuskojęzycznej stronie rekcja jest jednomyślna - w poniedziałek waloński minister ds. młodzieży Marc Tarabella zapowiedział wystąpienie o zakaz na poziomie Unii Europejskiej. Powodem miałaby być szkodliwość urządzenia dla zdrowia.

"Mosquito" to nic innego jak nieludzkie traktowanie, za które nasze prawodawstwo przewiduje sankcje karne. To zamach na chronione w konstytucji prawa i wolności obywatelskie" - powiedział chadecki deputowany federalny Jef Van den Bergh.

"Mosquito" największy sukces komercyjny odniósł w Wielkiej Brytanii, gdzie zainstalowano (głównie przed sklepami i punktami usługowymi) 3,5 tys. tych urządzeń, budząc protesty obrońców praw człowieka. W Holandii odstraszaczy, według danych producenta, jest na razie ok. 300. Urządzenie jest dostępne także we Francji pod handlową nazwą "Beethoven", która w tym kontekście jest dwuznaczna. To nazwisko muzyka, który umarł głuchy - ironicznie zauważył Tarabella.

Komisja Europejska nie zajęła jeszcze stanowiska w sprawie ewentualnego unijnego zakazu "Mosquito". Na razie zastanawia się, czy sprawą mają się zająć służby odpowiedzialne za walkę z dyskryminacją, ochroną konsumenta, czy też wymiarem sprawiedliwości i prawami człowieka.

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)