Bytom. Pożar składowiska. Zaskakujące ustalenia tabloidu
Późnym wieczorem w sobotę zapaliło się składowisko tekstyliów w zakładzie produkcyjnym nad Bytomiem-Stroszkiem. Choć pożar wydaje się już być opanowany, to działania strażaków w Bytomiu mogą potrwać jeszcze kilkanaście godzin. Pojawiła się także zaskakująca hipoteza.
Przypomnijmy: Ogień wybuchł na terenie zakładu produkcyjnego w Stroszku. Zajęły się odpady składowane na terenie byłej fabryki ceramiki budowlanej Jopek. Kłęby czarnego dymu widać było z kilku kilometrów. Pożar objął powierzchnię 50 na 30 metrów, jednak szybko udało się go opanować. Obecnie strażacy z pomocą plutonów gaśniczych dogaszają palenisko.
Na początku akcji brało w niej udział 31 jednostek straży pożarnej. Aktualnie na miejscu pracuje 17 zastępów. - Na szczęście dym nie stwarza zagrożenia dla życia i zdrowia okolicznych mieszkańców osiedla Stroszek w Bytomiu, ani nie rozprzestrzenił się na magazyny pobliskich firm - przekazał rzecznik policji w Bytomiu Rafał Wojszczyk.
Według ustaleń "Faktu" w bytomskim zakładzie mogło dojść do umyślnego podpalenia. "W sprasowanych big bagach ze szmatami były również aluminiowe pety oraz metale ciężkie. Okazuje się, że decyzja na składowanie w tym miejscu śmieci została cofnięta przez bytomskich urzędników ponad miesiąc temu. Właściciel miał to wywieźć, ale tego nie zrobił" - informuje tabloid.
Służby póki co nie potwierdzają tych doniesień. Akcja gaśnicza może potrwać do wtorku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już policja.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: Fakt