Były szef policji zapewnia: nie inwigilowaliśmy dziennikarzy
• Nie prowadziliśmy działań przeciwko dziennikarzom - zapewnia w TVN24 były szef policji
• Marek Działoszyński twierdzi, że takiej operacji nie udałoby się ukryć
• Tylko ktoś, kto nie zna procedur, może w to wierzyć - stwierdził
14.01.2016 | aktual.: 14.01.2016 14:21
- Zaprzeczam. Kategorycznie zaprzeczam - tak w rozmowie z TVN24 odpowiada na pytanie o inwigilację dziennikarzy były szef policji Marek Działoszyński. - W czasach, gdy byłem komendantem głównym policji, nie prowadziliśmy działań przeciwko dziennikarzom - zapewnia.
Były szef policji przyznaje, że za jego czasów w policji działaly dwie grupy zajmujące się sprawą dotyczącą afery podsłuchowej. - Pierwsza, w której główną rolę grało Centralne Biuro Śledcze, została powołana natychmiast po tym, gdy tygodnik "Wprost" opublikował pierwsze nielegalnie podsłuchane rozmowy polityków. Oprócz ABW musieli się tym zająć policjanci, gdyż prowadziliśmy poważne śledztwa dotyczące działalności biznesowej Marka Falenty. Powołanie drugiej grupy było efektem pracy tej pierwszej. Bo jej członkowie zdobyli informacje, które wskazywały, że kilku funkcjonariuszy mających wcześniej kontakt z Markiem Falentą, mogło łamać prawo. Stąd konieczne było powołanie drugiej grupy, właśnie w Biurze Spraw Wewnętrznych, które istnieje by wyświetlać takie podejrzenia - wyjaśnia TVN 24 Działoszyński.
Marek Działoszyński zastanawia się też, dlaczego audytem w tej sprawie objęto - jak wynika z przekazów komendanta głównego policji i jego rzecznika, dotyczących postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy - także trzecia grupę zadaniową.
- Audyt dotyczy także grupy zadaniowej, związanej z działaniami przeciwko przestępczości o tle rasistowskim w Białymstoku (powołanej po głośnych przestępstwach na tle rasistowskim, gdy minister Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił "Idziemy po Was"). I tutaj przyznam, że nie rozumiem dlaczego działaniami kontrolnymi objęto wątek białostocki łącznie z tymi dotyczącymi afery podsłuchowej - mówił w rozmowie z TVN 24 Działoszyński.
Były komendant główny policji, mówiąc o karach dyscyplinarnych dla siedmiu funkcjonariuszy zwraca uwagę, że do tej pory nie złożono w tej sprawie żadnego zawiadomienia o przestępstwie do prokuratury. - Można więc chyba przyjąć tezę, że żadnych przestępstw nie stwierdzono - stwierdził.
Na uwagę, że być może dlatego nie złożono zawiadomień o przestępstwie, bo zniszczono wszystkie dowody na jego popełnienie, stwierdził, że jest to niemożliwe.
- Tylko ktoś, kto nie zna procedur włączania podsłuchów w policji, może wierzyć, że da się to zrobić nie pozostawiając na wiele lat śladów - stwierdził Działoszyński.