Były szef ABW niewinny ws. Barbary Blidy
Łódzka prokuratura apelacyjna umorzyła postępowanie przeciwko b. szefowi ABW Witoldowi Marczukowi w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy. Prokuratura w wydanym przez niego poleceniu filmowania akcji ABW nie dopatrzyła się przestępstwa.
- W wyniku przeprowadzonego postępowania prokurator uznał, iż ustalony w śledztwie fakt wydania przez byłego szefa ABW polecenia bez wystarczającej podstawy prawnej może stanowić jedynie przedmiot odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale nie może być przedmiotem odpowiedzialności karnej - poinformowała prokuratura.
Umorzono także wątek dotyczący m.in. niesprawdzenia przez ABW w 2007 r. przed wkroczeniem do domu Blidów, czy była posłanka posiada broń palną, oraz kwestie ewentualnego wywierania przez ABW wpływu na zeznania głównego świadka w tzw. aferze węglowej Barbary K. Były to ostatnie wątki śledztwa ws. śmierci Blidy badane przez łódzką prokuraturę apelacyjną. Ich umorzenie nie jest jednak jeszcze prawomocne. Strony postępowania - w tym przypadku pełnomocnik lub członkowie rodziny Blidów, mogą złożyć zażalenie na tę decyzję do sądu.
Były szef ABW Witold Marczuk, który kierował Agencją od listopada 2005 do września 2006 r., w październiku 2009 r. usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w śledztwie dot. przygotowania ABW do zatrzymania Blidy oraz filmowania akcji w jej domu. Zarzut wiązał się z wydaniem przez niego w kwietniu 2006 r. polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań osób dokonywanych przez ABW i przeszukania ich miejsc zamieszkania. Według śledczych tak zebrany materiał filmowy był przekazywany do gabinetu szefa ABW, tam opracowywany i udostępniany mediom. Polecenie zostało odwołane już po śmierci Blidy w czerwcu 2007 r.
Prokuratura w 2009 r. uzasadniając przedstawienie zarzutu, podawała, że wprowadzone w ten sposób tryb i zasady nagrywania przez ABW przebiegu realizowanych czynności nie miały podstaw prawnych i wykraczały poza regulacje prawne. Marczuk w śledztwie nie przyznał się do zarzucanego czynu. Groziła mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Przed sejmową komisją śledczą badająca okoliczności śmierci Blidy Marczuk mówił w październiku 2009 r., że nie pamięta okoliczności wydania polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań dokonywanych przez Agencję.
Umarzając postępowanie, łódzka prokuratura uznała, że intencją ówczesnego szefa ABW było "kształtowanie pozytywnego wizerunku ABW w mediach". - Zdaniem prokuratury nie ma podstaw do stwierdzenia, że Witold M. chciał, aby realizujący jego polecenie funkcjonariusze ABW działali na szkodę interesu publicznego lub prywatnego - poinformowała rzecznik łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej Jarosław Szubert.
Prokuratura przyznała, że polecenie dot. filmowania wydane przez Marczuka zapadło faktycznie bez podstawy prawnej, "jednakże sam fakt jego wydania - zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym - nie jest wystarczający do uznania, że zostało popełnione przestępstwo z art. 231 kk". Według śledczych dla zaistnienia tego rodzaju przestępstwa jest konieczne stwierdzenie "umyślnego działania na szkodę interesu publicznego lub interesu prywatnego, a w postaci nieumyślnej - wyrządzenia istotnej szkody".
Zdaniem prokuratury polecenie Marczuka oceniane było zarówno przez pryzmat prawa do poszanowania prywatności i prawa do ochrony wizerunku oraz "prawa do informacji na temat działań instytucji zajmującej się ochroną porządku publicznego". - Prokurator dokonując tej oceny, doszedł do przekonania - opartego na zebranych dowodach - że intencją polecenia zawartego w piśmie Witolda M. było udostępnianie sporządzonych materiałów filmowych mediom - bezpośrednio lub poprzez stronę internetową ABW - zmierzające do przekazywania informacji o realizowaniu zadań Agencji i skuteczności jej działań - wyjaśnił Szubert.
Prokuratura uznała, że analiza treści polecenia, jak również okoliczności jego powstania, "nie pozwoliły na przyjęcie, że realizacja polecenia jako skutek konieczny musiała pociągać za sobą bezprawne naruszanie sfery prywatności obywateli".
Według Szuberta ustalenia śledztwa wskazują, że materiały miały trafiać do gabinetu szefa ABW i dopiero na tym szczeblu podejmowano decyzję, czy i w jakim zakresie zostaną upublicznione. Dodatkowo - jak ocenili łódzcy prokuratorzy - materiały po ich przekazaniu do "centrali" Agencji były przetwarzane tak, aby uniemożliwić lub utrudnić identyfikację osób i miejsc.
- Udostępniane mediom i umieszczane na stronie internetowej ABW materiały filmowe przedstawiały w konsekwencji krótkie ujęcia, nieujawniające wizerunków osób zatrzymywanych ani funkcjonariuszy - zaznaczył Szubert.
Prokuratura argumentuje, opierając się na np. doświadczeniach policji, że przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności "możliwe jest takie zarejestrowanie oraz opracowanie materiału, które nie narusza prawnie chronionych dóbr osób indywidualnych ani interesu publicznego".
Umorzono także wątek ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy katowickiej delegatury ABW, poprzez nieprawidłowe przygotowanie zatrzymań osób 25 maja 2007 roku, w tym Barbary Blidy. Chodziło m.in. fakt, że nie sprawdzono, czy posiadała ona broń palną. Prokuratura argumentuje umorzenie tego wątku brakiem konkretnych przepisów nakładających na funkcjonariuszy ABW obowiązki w zakresie przygotowania realizacji, w tym braku nakazu sprawdzania w odpowiedniej jednostce policji uprawnień do posiadania broni palnej przysługujących osobom, które planowano zatrzymać.
Według prokuratury uwzględniono także, iż w tym przypadku funkcjonariusze ABW zostali podczas odprawy uprzedzeni o możliwości posiadania broni palnej przez wszystkie osoby, które miały być zatrzymane. Część ustaleń w tym wątku ma charakter niejawny.
Łódzka PA umorzyła także wątek dot. ewentualnego wywierania wpływu przez funkcjonariuszy ABW na zeznania Barbary K. zwanej śląską Alexis. - Umorzenie wynikło z braku jakichkolwiek dowodów świadczących o tym, że funkcjonariusze Agencji złożyli jej propozycję "pomocy" w uchyleniu aresztu, a tym bardziej że podjęli w tym zakresie jakiekolwiek działania - wyjaśnił rzecznik prokuratury. Według niego zaprzeczyli temu świadkowie i sama Barbara K. v Zdaniem prokuratury z tych samych względów nie ma też dowodów wskazujących na rozpoczęcie składania przez Barbarę K. zeznań obciążających inne osoby pod wpływem zachowań funkcjonariuszy ABW.
Zbigniew Ziobro odpowiadali przed Trybunałem Stanu, zarzuty karne powinni zaś usłyszeć b. szef ABW Bogdan Święczkowski i wiceszef Agencji Grzegorz Ocieczek.