Były prezydent Niemiec: Co jest przyczyną tej opieszałości?
Były prezydent Niemiec Joachim Gauck krytykuje opieszałość niemieckich władz w dostawach broni dla Ukrainy sugerując, że Berlin nie chce narażać na szwank roli pośrednika między Ukrainą a Rosją.
W wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika "Der Spiegel", Gauck uznał za przykład godny naśladowania premier Danii Mettę Frederiksen, która zapowiedziała, że przekaże Ukrainie całą amunicję, jaką jej kraj posiada.
"Brakuje mi takiej determinacji w Niemczech. Powinniśmy byli już dawno temu dostarczyć pociski Taurus. Pytam, co jest przyczyną tej opieszałości? To nie może być przypadek" - powiedział były prezydent. Jego zdaniem niemiecki rząd nie chce narażać na szwank swojej roli jako "przyszły makler, pośrednik między Ukrainą a Rosją".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To by tłumaczyło, dlaczego jeśli chodzi o wsparcie wojskowe, Niemcy nie idą na całość. Być może potrzeba jeszcze czasu na zrozumienie, że niezdecydowanie jest dla Putina zachętą do dalszego mordowania" - wyjaśnił Gauck.
Słuchajmy ostrzeżeń Polaków i Bałtów
Pytany o prawdopodobieństwo zaatakowania przez Rosję jednego z krajów NATO, Gauck powiedział, że prezydent Władimir Putin kieruje się "imperialnym szaleństwem", co utrudnia stawianie prognoz. "Niemcy długo błędnie oceniały Putina. Dlatego teraz lepiej jest słuchać ostrzeżeń tych, którzy mają doświadczenia z rosyjskim imperializmem. Obok Mołdawii są to Kraje Bałtyckie, Finlandia, ale także Polska. Te kraje uważają, że po Putinie można się wszystkiego spodziewać" - wyjaśnił.
Były prezydent opowiedział się za przeznaczeniem na obronność 2 proc. PKB – "bez sprytnych chwytów buchalterskich". Na sugestię, że wydatki na wojsko oznaczają konieczność cięć w innych dziedzinach, odpowiedział – "Obrona naszej demokracji i wolności, a co za tym idzie dobrobytu, muszą być warte takich wydatków".
Spotkanie w Berlinie - Putin tylko się uśmiechnął
Gauck powiedział, że wcześnie przejrzał Putina i nigdy nie złożył wizyty w Rosji. Przyjął go jednak w 2012 r. po ponownym wyborze na prezydenta Rosji w swojej berlińskiej rezydencji Bellevue. Jak zaznaczył, przy tej okazji dał Putinowi do zrozumienia, co o nim myśli. "W drodze na rozmowy delegacji, powiedziałem mu po niemiecku: 'Panie Prezydencie, czy to nie dziwne, że spotykamy się w pałacu Bellevue, jeżeli uzmysłowimy sobie, gdzie byliśmy przed blisko 30 laty?'" - wyjaśnił Gauck.
"Putin w latach 80. jako oficer KGB wspierał moich ciemiężycieli" – tłumaczył Gauck. "Putin nie odpowiedział, ale uśmiechnął się na swój putinowski sposób. Ja dobrze odczytuję ten typ ludzi. Obudzony w środku nocy mogę z pamięci wymienić ich sposoby panowania – zabieranie praw człowieka i obywatela, brak wolnych i uczciwych wyborów, nadużycie prawa jako instrumentu sprawowania władzy, budowa aparatu zastraszającego ludzi i – co ważne – brak wolnych mediów" – czytamy w wywiadzie opublikowanym w "Spieglu".
Niemiecki rząd zostawił Ukrainę na lodzie
Gauck potwierdził swoją ocenę, wyrażoną w książce "Wstrząsy", że niemiecki rząd za czasów Angeli Merkel porzucił Ukrainę. Porozumienie z Mińska z 2015 r. podtrzymywało złudzenie, że Rosja jest zainteresowana pokojem i odprężeniem. Za szczególnie irytujące uznał kontynuację budowy gazociągu Nord Stream 2. "Głosy Ukraińców, Polaków, Bałtów i Amerykanów oraz tych Niemców, którzy oceniali projekt krytycznie, były ignorowane. (…) Nasza postawa pomogła Putinowi w prowadzeniu neoimperialnej polityki" – ocenił Gnauck.
Pastor Joachim Gauck po upadku NRD i zjednoczeniu Niemiec kierował Federalnym Urzędem ds. Akt Stasi przechowującym i udostępniającym zasoby archiwalne wschodnioniemieckiej policji politycznej. W latach 2012 – 2017 był prezydentem RFN. Zrezygnował z powtórnego kandydowania na najwyższy urząd w państwie poświęcając się działalności publicystycznej.
Przeczytaj także: Scholz: Wsparcie dla Ukrainy tak długo, jak to konieczne
Źródło: Deutsche Welle